Pamiętam, że w moim domu rodzinnym w piątki nie tylko spożywało się postne posiłki ale wyłączało telewizor. Tak samo było, gdy zmarł ktoś bliski – grający telewizor czy lepszy posiłek byłby jakimś dysonansem.
Jezus z miłości do swojej Owczarni postanowił, by Maryja była Matką, która od wieków daje Kościołowi najtrafniejszą z rad, wypływającą wprost z kochającego serca Boga: "Uczyńce wszystko, cokolwiek wam powie".
Ja też jestem wciąż zapraszany, by wstawać i podążać za Jezusem. Jestem do tego zapraszany niezależnie od mojej życiowej sytuacji – bogactwa, biedy, zdrowia, choroby, nadziei czy rozpaczy. Jezus stale, w każdej sytuacji mojego życia wypowiada do mnie słowa: „Pójdź za Mną”.
Potrzebujemy wyobraźni miłości i miłosierdzia. Miłość bowiem i miłosierdzie domagają się wyjścia poza siebie i zainteresowania się innym.
12 stycznia br. w wieku 90 lat zmarła w Częstochowie Maria Żmigrodzka, wybitny filolog polski. Związana ona była z Tygodnikiem Katolickim „Niedziela”.
Dla wielu chorych spotkanie z Tobą jest jak modlitwa trędowatego: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” albo wołanie Symeona: „Teraz o Panie pozwól odejść swemu słudze w pokoju, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”.
Podczas tej jednej rozmowy zupełnie nieoczekiwanie role się odwróciły. Oto w jednej chwili opiekun stał się podopiecznym, a prowadzony – przewodnikiem...
Celem uzdrowień dokonywanych przez Jezusa, nie było same jedynie uwalnianie ludzi od chorób. Ich celem było głoszenie Dobrej Nowiny.
Chory jest zawsze ważniejszy od jego choroby, dlatego w każdym podejściu terapeutycznym nie można pominąć wsłuchiwania się w głos pacjenta, jego historię, lęki i obawy.
Dobra nowina jest na każdy czas, rośnie kiedy w nas widać wiarę, dobro, miłość.