Od moich wychowanków nauczyłem się życia zgodnego z zasadami wspólnoty Apostolstwa Chorych. Oni nauczyli mnie przyjmować cierpienie zgodnie z wolą Bożą, nieść je w jedności z Jezusem i ofiarować to cierpienie Bogu.
Wszelkie cuda dokonujące się w materii mają pobudzić cuda o wiele ważniejsze – te dokonujące się w sercu. Najcenniejsze bowiem nie jest to, co zewnętrznie spektakularne ale to, do czego owa zewnętrzność powinna prowadzić – a więc wiara, nawrócenie i przylgnięcie do Boga.
Otrzymałam nowe życie, nową rodzinę i przekonanie, że nie tylko radość jest przejawem szczęśliwego życia. Również głęboka i autentyczna boleść jest dla duszy łaską w porównaniu z pustką, oschłością i bezmyślną rutyną.
Teresa Benedykta od Krzyża – moja siostra i święta przyjaciółka – uczy mnie i zaprasza do ciągłego poszukiwania Boga w moim codziennym życiu, pokazuje mi, że warto o miłość walczyć.
Często bywa, że z biegiem lat role się odwracają i wówczas to babcia i dziadek bardziej potrzebują troski, uwagi i czasu od swoich najbliższych. Potrzebują towarzystwa, rozmowy, cierpliwości, pocieszenia, pomocy.
Historia pielgrzymowania osób cierpiących do Matki Bożej Częstochowskiej z pewnością nie rozpoczęła się dopiero wraz z powstaniem wspólnoty Apostolstwa Chorych, w 1925 r. Ta historia jest znacznie bogatsza i dłuższa, bo chorzy pielgrzymują przecież przed oblicze Czarnej Madonny chyba od zawsze.
Skąd mogę wiedzieć, co da szczęście mojemu dziecku? Może właśnie niepełnosprawność, którą niesie przez życie? Może to droga do takiej bliskości z Bogiem, której ja nigdy nie doświadczę?
W niepewnych czasach wojny i światowych kryzysów boimy się o swoją przyszłość, pytamy o wolę Bożą i pragniemy realnej obecności Jezusa. On to wszystko rozumie. Przychodzi i mówi: „Pokój wam!”.
Oprócz licznych złamań i krwotoku wewnętrznego doznał rozległych urazów głowy, które spowodowały stłuczenie mózgu. Jak przekonywali lekarze – było to głównym powodem zapadnięcia w śpiączkę, która ostatecznie trwała 470 dni.
Pomimo tego, że nasz Syneczek był z nami tak krótko, bardzo go pokochaliśmy i na zawsze zostanie w naszych sercach.