Pokój wam!
W niepewnych czasach wojny i światowych kryzysów boimy się o swoją przyszłość, pytamy o wolę Bożą i pragniemy realnej obecności Jezusa. On to wszystko rozumie. Przychodzi i mówi: „Pokój wam!”.

zdjęcie: www.freechristimages.org
2025-05-07
Kwiecień jest w tym roku miesiącem, w którym z jednej strony trwamy jeszcze w okresie Wielkiego Postu, a z drugiej świętować będziemy zmartwychwstanie Jezusa. Można więc powiedzieć, że nasza sytuacja jest trochę podobna do położenia Apostołów, którzy po śmierci Jezusa ze strachu zamknęli się w Wieczerniku. Teraz jeszcze są pełni smutku, ale za chwilę spotka ich największa radość – stanie pośród nich sam Jezus i pozdrowi ich słowami „Pokój wam!”.
O miłości silniejszej niż śmierć
Raz po raz do zamkniętych z obawy o swoje życie uczniów dochodzą zaskakujące wieści. Będący jeszcze w rozterce po tym, jak ich Mistrz umarł na krzyżu, w pierwszym odruchu nie wierzą. Najpierw pusty grób, potem kobiety, które rzekomo widziały Jezusa zmartwychwstałego, a teraz także dwaj uczniowie po powrocie z Emaus twierdzą, że również spotkali Pana.
Samym tylko rozumem trudno to wszystko pojąć. Tutaj potrzebna jest wiara! Ale w tym momencie uczniom brakuje wiary. Zaskoczeni i zdziwieni zapomnieli o tym wszystkim, o czym nauczał ich Chrystus, gdy chodził z nimi od miasta do miasta. Prawdopodobnie uczniowie pilnie słuchali wszystkich mów Jezusa, ale być może przyjmowali je tylko zewnętrznie. Nie starali się ich zgłębić, zrozumieć ich sensu, nie udało im się uwewnętrznić prawdy o zmartwychwstaniu, wpuścić jej do serca. Prawda o zmartwychwstaniu aż do tej chwili spotkania była w umysłach apostołów tylko intelektualną zagadką.
Uczniowie stali cali osłupiali i z niedowierzaniem patrzyli na Jezusa. Jakże musiało być widoczne to zdziwienie uczniów skoro sam Jezus rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?” (Łk 24, 38). Nawet gdy Jezus pokazał im swoje ręce i nogi, na których widniały ślady po gwoździach, uczniowie nadal byli zdumieni i zaskoczeni. Z osłupienia i lęku nie wyrwało ich nawet to bezpośrednie świadectwo – zobaczyli Jezusa, usłyszeli Jego głos, a nawet mogli Go dotknąć. Uczniowie się boją! Przez trzy lata chodzili z Jezusem, byli Jego towarzyszami, tworzyli z Nim wspólnotę przyjaciół, wydawać by się mogło, że dobrze poznali swojego Mistrza. Nigdy nie doświadczyli od Niego niczego złego, co więcej, otrzymali wiele dobra, a tymczasem przejmuje ich lęk. Sytuacja uczniów może być dzisiaj bliska każdemu z nas. W niepewnych czasach wojny i światowych kryzysów boimy się o swoją przyszłość, pytamy o wolę Bożą i pragniemy realnej obecności Jezusa. On to wszystko rozumie. Przychodzi i mówi: „Pokój wam!”.
Ci, których wybrał Jezus i którym w pierwszej kolejności ukazał się po swoim zmartwychwstaniu, mieli problem z wiarą. I tych oto niedowiarków Jezus posyła z misją głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu. Ci, którzy mieli trudności z przyjęciem na wiarę słów Marii Magdaleny i innych, którzy widzieli Zmartwychwstałego, mają teraz sami iść, i to na cały świat, aby głosić wszystkim Dobrą Nowinę o zbawieniu. Czy Pan Jezus naprawdę nie miał lepszych kandydatów na świadków swojego zwycięstwa nad śmiercią? Czy nie mógł wybrać bardziej zaufanych i mężnych uczniów? Oczywiście, mógł. Ale zgodnie ze swoją zasadą, Jezus najpierw idzie do tych, którzy najbardziej potrzebują umocnienia. To właśnie ci ludzie są dla Niego najważniejsi! Wcale nie ci wysoko urodzeni, ani ci zamożniejsi, ani ci sławni. Jezus nie wyróżnia tych najlepiej wykształconych i najbardziej ułożonych. Nie otacza się towarzyską elitą. Idzie do najbardziej potrzebujących, do poranionych, zalęknionych, do grzesznych, do niedowiarków.
Miłość Jezusa nie stawia warunków: będę twoim przyjacielem, jeśli ty będziesz bez zarzutu; będę cię kochać, jeśli ty będziesz kochać mnie; powierzę ci ważne zadanie, jeżeli okażesz się godnym zaufania; będę ci błogosławił, jeśli mnie nie zawiedziesz… Jezus nie działa w ten sposób. Jego miłość jest bez warunków i bez granic. On kocha do końca – zawsze wiernie i prawdziwie.
Ujrzeć, by uwierzyć
Warto w obecnym czasie przyglądać się relacjom Ewangelii dotyczącym sposobu, w jaki uczniowie Jezusa przyjęli fakt Jego zmartwychwstania i konfrontować to ze swoją wiarą.
W Ewangelii czytanej w Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, największego i najważniejszego chrześcijańskiego święta, kilka razy powtarza się słowo: „ujrzeć”, „zobaczyć”. „Maria zobaczyła, Piotr ujrzał, Jan ujrzał i uwierzył”. To słowo w różnych formach, odcieniach, brzmieniu emocjonalnym będzie powtarzane przez wszystkich świadków zmartwychwstania. Co zobaczyli Maria, Piotr i Jan w ten paschalny poranek?
Maria Magdalena zobaczyła pusty grób. I zatrzymała się na tym znaku. Pusty grób nie był dla niej znakiem radosnym. Był raczej znakiem cierpienia i smutku. Pogłębił w Marii ból Wielkiego Piątku. Do tego doszło rozczarowanie: „Zabrano Pana” (J 20, 2). Szymon Piotr zobaczył więcej. Wszedł do grobu i zobaczył ławę, na której spoczywało ciało Jezusa, zobaczył również całun, którym owinięte było Jego ciało. Zobaczył znaki, ale nie zobaczył jeszcze Jezusa. Piotr widzi, ale jeszcze nie rozumie. Nie jest w stanie przeniknąć tajemnicy zmartwychwstania. Potem wszedł Jan. Jan zobaczył to samo, a jednak najwięcej. Jan „ujrzał i uwierzył” (J 20, 8). By ujrzeć i uwierzyć potrzeba serca, które kocha i które wie, że jest kochane. Kto w głębi serca doświadcza miłości Jezusa, może uwierzyć w zmartwychwstanie.
Co ja powinienem zobaczyć w tych znakach? W znaku grobu powinienem zobaczyć życie. Pusty grób to nie jest znak śmierci, pustki, bezsensu, zawiedzionych nadziei. Pusty grób to znak radości i zmartwychwstania, a więc życia. Pascha, którą świętujemy, jest życiem, nadzieją, radością. Nasze codzienne doświadczenie jest często doświadczeniem bólu, cierpienia i krzyża. Widzimy, że nieraz o wiele łatwiej przychodzi nam koncentracja na tym, co przykre, bolesne, trudne, raniące, niż kontemplacja tego, co daje radość, pobudza do życia, pozwala cieszyć się życiem i Bogiem. A przecież krzyż jest drogą, nie celem. Celem jest Ten, który zwyciężył krzyż. Celem jest chwała, która jest poza krzyżem i poza grobem.
Zobacz całą zawartość numeru ►