Czy można pokochać swój krzyż?
Wiem, że pocałowanie tego, co najbardziej boli w życiu, może się wydawać głupotą, ale dzisiejsze Święto Podwyższenia Krzyża Świętego jest właśnie o tym. Mówi o umiłowaniu swojego krzyża, niezależnie od tego, jaki ten krzyż jest.

zdjęcie: Pixabay.com
2025-09-13
O tym czasie, dokładnie 14 lat temu byłam w Jerozolimie. Pierwszy i jak na razie jedyny raz. Chodziłam po ziemi, po której przed wiekami spacerował Jezus ze swoimi uczniami. Wśród najważniejszych odwiedzonych miejsc związanych z życiem Pana Jezusa, znalazła się Bazylika Grobu Pańskiego. Potworny gwar i ciężka woń olejku nardowego…
Do dzisiaj pamiętam swoje zaskoczenie i rozczarowanie, kiedy okazało się, że Golgota jest miejscem usytuowanym na bocznym chórze Bazyliki. Długo nie potrafiłam zrozumieć, jak to możliwe, że Golgota jest górą zamkniętą w murach kościoła… W tyle pod ścianą na chórze faktycznie stoi potężny krzyż. Tradycja głosi, że stoi on dokładnie w miejscu, w którym niegdyś zatknięto Krzyż Jezusa. Pod przeszklonym kawałkiem podłogi widać fragment jasnej skały. Schylając się, można nawet dotknąć tego miejsca. Można włożyć tam swój palec. Jak niewierny Tomasz do Jezusowego boku. To tam bije serce świata.
Tam, na chórze Bazyliki Grobu Pańskiego dotarło do mnie, że krzyż nigdy nie będzie taki, jakim go sobie wyobrażam, nigdy nie będzie „według moich myśli”. „Krzyż trwa, choć zmienia się świat” – powie poeta. Krzyż jest zawsze według Bożego planu i Bożej miary. Jezus przyjął swój Krzyż bez żadnych warunków. Nie wybierał, nie wybrzydzał. Po prostu wziął.
W filmie „Pasja” w reżyserii Mela Gibsona jest piękna scena, która często do mnie wraca. Jezus, na którego wkładają krzyż, całuje go, jakby to był Jego największy skarb. Nie wiem, czy tak było naprawdę, bo Ewangelie o tym nie wspominają, ale ten filmowy kadr przypomina mi się za każdym razem, gdy uciekam przed moim krzyżem. Wiem, że pocałowanie tego, co najbardziej boli w życiu, może się wydawać głupotą, ale dzisiejsze Święto Podwyższenia Krzyża Świętego jest właśnie o tym. Mówi o umiłowaniu swojego krzyża, niezależnie od tego, jaki ten krzyż jest. Krzyż może mieć w życiu bardzo wiele twarzy. Może to być opuszczenie przez niedawnego przyjaciela, może ciągłe plotki na twój temat, może choroba, może niesprawiedliwa ocena, może posądzenie o coś, czego nie zrobiłeś, może odrzucenie, wyśmiewanie z powodu wiary, może cierpienie fizyczne, może śmierć bliskiej osoby…
Mimo różnorodności trudnych doświadczeń, krzyż zawsze ma twarz konkretnego człowieka i jego historii. Zawsze jest „mój, osobisty”. W Święto Podwyższenia Krzyża Świętego uwielbiam nie tylko ten najważniejszy i najcenniejszy Krzyż w historii świata – Krzyża Jezusa. Uwielbiam także mój życiowy krzyż. Krzyż dopasowany do mnie, ten na moją miarę.