Przykazanie miłości ma przejawiać się w bardzo konkretny sposób. Jest to oddawanie życia za tego, kogo się kocha.
Jezus uczy nas nowego spojrzenia na rzeczywistość, na codzienność. Otwiera nam oczy. Przemienia nasze życie. Praca staje się zupełnie inna, kiedy zapraszamy do niej naszego Pana.
Dzisiejsza historia wzywa mnie do refleksji. Czy wykorzystałam dobrze dany mi czas postu? Zostało jeszcze kilka dni. Jeszcze nie jest za późno! Jezus stoi dziś przed nami i mówi wprost: „to Ja jestem Bogiem”. Czy Mu uwierzę? Czy pójdę za Nim?
Dziękuję za Kościół – Winnicę Pańską, w którym doświadczamy Twego, Panie, panowania, Twojej władzy „bogatej w miłosierdzie”, Twego ładu opartego na miłości i pokoju.
Każde uzdrowienie, każdy cud dokonany przez Jezusa jest też znakiem ukazującym w sposób widzialny to, co Jezus czyni w rzeczywistości duchowej.
Panie, Ty obiecałeś, że pozostaniesz z nami na zawsze. Dziękuję Ci za to, że wypełniasz tę obietnicę poprzez wiernych przyjaciół.
Święta Rodzina uczy nas dzisiaj przede wszystkim pokonywania wszelkich trudności życia codziennego z zaufaniem, że Jezus jest blisko, towarzyszy nam w drodze.
Czasem tak bardzo jesteśmy przywiązani do swoich poglądów i do swoich racji, że niezależnie od tego kto i co mówi, nie potrafimy się zmienić. Nasze uszy są zamknięte na słowa, które naruszają nasze dobre samopoczucie, wskazują, że powinniśmy coś w sobie zmienić.
Każdy dzień jest w pewnym sensie naszym dniem ostatecznym. Czas dany nam tu i teraz nie powtórzy się więcej. Nawet jeśli będziemy mieli kolejną szansę na coś, to będą już nowe okoliczności, nowe fakty.
Szatan wie doskonale, że wystarczy kropelka goryczy, by cała potrawa miała zepsuty smak. Wie, że wystarczy niewielka ilość kwasu, by zakwasić całą potrawę. Wie, że jesteśmy podatni na przeróżne myśli, które z powodu naszych licznych słabości przyjmujemy, otwieramy się na nie, a potem rozważamy je w sobie.