Jeśli uda nam się zachować w pamięci własne, osobiste, doświadczenie Chrystusa, który mówił do nas, wybrał nas i ukształtował, jeśli stale pamiętamy te chwile, które spędziliśmy razem z Nim, zrodzi się w nas gorące pragnienie niesienia innym Jego nauki.
Ona uczy nas, że nasza wiara i zaufanie Bogu nie mogą być bezmyślne. „Zróbcie wszystko, cokolwiek [mój Syn] wam powie”. Czuwa, abyśmy odnaleźli drogę do prawdziwego życia, które dla nas przygotował.
Bóg nie chce naszej zguby. Wolą Boga nie jest przyłapywanie człowieka na grzechu i karanie. On nie chce, by ktokolwiek zginął. On szuka wszelkich sposobów, aby nie odbierając wolności człowiekowi, doprowadzić go do Swego królestwa.
Wpatrywanie się w Marię Magdalenę to także odpowiadanie sobie na pytanie, czy potrafię tak jak ona powiedzieć i zaświadczyć że Bóg jest moim Panem – dokładnie tak samo jak ona, kiedy nazwała Jezusa swoim Panem. Nasze świętowanie dzisiaj to również ciągle nowe zwracanie się w Jego kierunku, kiedy słyszymy Jego głos.
Tak wielu ludzi pragnie, by ich wysłuchano; tęskni za tym, by ktoś okazał im odrobinę zainteresowania. Jeśli zaczniemy to czynić, ludzie zaufają nam i w naturalny sposób nawiążą się relacje. A wtedy będziemy w stanie szczerze mówić o tym, kim Bóg jest dla nas.
Jan jest wzorem cnót, które każdego z nas uczynić mogą lepszym chrześcijaninem. Pokazuje, jak miłować Boga, jak przemieniać swoje serce, by przygotować się do Jego przyjścia, pokazuje, jak być świadkiem wiary i swoimi czynami miłować Boga.
Czy nadaję smak memu życiu i życiu ludzi, którym służę? Czy jestem świadkiem Jezusa w świecie? Czy raczej moje życie staje się powoli bezużyteczne, zwietrzałe, godne wyrzucenia i podeptania przez ludzi?
Aby pozwolić Duchowi Świętemu działać w nas, trzeba odwagi przyjęcia całej prawdy o sobie.
Słuchać, poznawać i dawać świadectwo o Jezusie to zadanie nie tylko na dzisiaj, ale też na kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata. Tylko od nas zależy, czy się tego podejmiemy.
Gdy skupiamy się tylko na złych doświadczeniach, na cierpieniu własnym czy kogoś bliskiego, nie widzimy niczego więcej. Nasze zmysły rejestrują tylko to, co beznadziejne, bezsensowne. Cierpienie przesłania nam szersze widzenie. Nie potrafimy spojrzeć w niebo, dostrzec piękna świata, dobra w nas i wokół nas.