Tak bardzo się staramy, modlimy się, niesiemy krzyż dnia codziennego… Czy to wszystko jest „na równi” z ostatnim momentem nawrócenia kogoś innego? Jezus mówi: tak, bo Ja patrzę sercem. Nie odbiera to sensu naszemu cierpieniu ani naszej pracy. Wręcz przeciwnie – potwierdza ich wartość, bo czyni je darem miłości, nie walutą do rozliczenia.
Jeżeli nie stać nas na radykalizm pozbycia się wszystkich dóbr, pamiętajmy o cnocie dzielenia się dobrem z bliźnimi i wypełnianiu przykazań zawartych w Dekalogu w każdym dniu naszego życia.
Miłość Jezusa do każdego człowieka, zwłaszcza młodego, przejawia się w konkretnej relacji. U św. Marka czytamy, że Jezus spojrzał z miłością na bogatego młodzieńca, nie z politowaniem, ale właśnie z miłością. Dla Jezusa miłość ta ma bardzo konkretne ramy – Dekalog.
Jezus przyczyną rozłamu? Tak, bo gdy wchodzimy na drogę wiary, pragniemy żyć prawdziwie z Jezusem, napotykamy na różne sytuacje, wybory gdy trzeba jasno zdecydować czy jestem za Jezusem, czy jestem przeciwko Niemu. Nie ma drogi pośredniej. Wiara wymaga radykalizmu.
Dzisiejsza Ewangelia bardzo mnie dotknęła jako matkę i tak od wielu lat staram się codziennie błogosławić kiedyś małe, a teraz dorosłe już dzieci, znakiem krzyża – w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Maryja nie szukała fajerwerków w życiu duchowym. Mogła dłużej zostać w domu Elżbiety, podziwiana, przecież już na samą jej obecność poruszyło się dziecię w łonie Elżbiety. A jednak… Wróciła do szarej codzienności, do zwykłych obowiązków, bo to przez nie człowiek idzie prostą drogą do nieba!
Testem na rozpoczęty proces przebaczenia jest to, czy potrafię modlić się za osobę, która wyrządziła mi krzywdę i czy w sercu jej błogosławię, czyli modlę się i życzę dobra – dobra na ziemi i zbawienia w niebie.
Po śmierci z kar doczesnych uwalnia czyściec. Za życia z kar doczesnych może uwolnić pokorne przyjęcie doświadczanych cierpień. Uwalnianiu z kar doczesnych służy także dobre przeżywanie odpustów, ofiarowanych bądź za siebie, bądź za zmarłych. Już dziś zawierzajmy się Bożemu miłosierdziu i unikajmy grzechów. To dobre przygotowanie do własnej śmierci.
Bóg nie chce naszej zguby. Wolą Boga nie jest przyłapywanie człowieka na grzechu i karanie. On nie chce, by ktokolwiek zginął. On szuka wszelkich sposobów, aby nie odbierając wolności człowiekowi, doprowadzić go do Swego królestwa.
Ilekroć pomyślimy sobie o Bożej wszechwiedzy, od razu przypomnijmy sobie o tym, że u Boga wszechwiedza przepełniona jest miłością.