„Nie bój się”

Kiedy człowiek naprawdę wierzy, że jest w rękach Bożych, przychodzi pokój.

2025-10-17

Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 12, 1-7
XXVIII tydzień zwykły

Przygotowywaliśmy się do tej pielgrzymki przez wiele miesięcy. Sam lot do Tokio miał trwać trzynaście i pół godziny. Wylot z Warszawy zaplanowano na godzinę 21:40. W końcu wsiedliśmy do samolotu. Silniki zostały uruchomione, ale od początku coś wydawało się nie tak. Zwykle po chwili ruszaliśmy, a tym razem czekaliśmy zbyt długo.

Kapitan przekazał enigmatyczny komunikat o problemach z łącznością. Potem pojawił się drugi, trzeci… Lot opóźniał się już o 45 minut. Wreszcie pilot podjął decyzję: musimy opuścić samolot, zabierając ze sobą cały bagaż podręczny.

Na lotnisku - jak to zwykle bywa - słychać było głosy niezadowolenia: że znowu opóźnienie, że znowu trzeba czekać. Po pół godzinie ogłoszono jednak, że podstawiony zostanie drugi samolot. Uff… jaka ulga! Nie będziemy nocować w Polsce. Ruszamy.

Tego samego późnego wieczoru, już w powietrzu, wielu pasażerów półgłosem komentowało: „Dobra i odpowiedzialna decyzja kapitana”. „A co by było, gdyby coś się zepsuło tam, wysoko?”.

A ja? Po raz pierwszy tak wyraźnie poczułem, czym jest Opatrzność Boża. Do dziś mam dreszcze, gdy czytam słowa Ewangelii: „U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone”, „Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”.

Dziś wiem, że Pan był wtedy z nami - i że jest ze mną także teraz, w codziennej posłudze w szpitalu. To łaska, a może trochę nonszalancja, że nigdy nie kalkuluję, wchodząc na izolatkę: czy to pacjent z bakterią, z COVID-em, z New Delhi… A przecież tyle razy sam mógłbym być pacjentem tego samego oddziału.

Kiedy człowiek naprawdę wierzy, że jest w rękach Bożych, przychodzi pokój. Wtedy słowa Jezusa nabierają życia: „Nie bój się”.

Nie bądź jak faryzeusz, nie miej serca zakwaszonego jego kwasem. Przynoś raczej chorym inny kwas - zakwas Ewangelii. Taki, który jak zaczyn do ciasta drożdżowego potrafi przeniknąć całe ciasto, czyniąc je dobrym i pięknym. Tak, mamy być zakwasem Ewangelii. Wystarczy odrobina, by „zakwasić” świat Jezusem — i pozostać sobą, nawet wtedy, gdy inni zaczynają kalkulować.

Panie Jezu, na szczęście mam jeszcze trochę włosów na głowie - choć coraz bardziej siwych i coraz mniej. A Ty mówisz, że każdy z nich jest policzony. Wierzę, że nie tylko włos, ale ja sam - jedyny i niepowtarzalny w miliardowym tłumie - jestem dla Ciebie wyjątkowy. Ukochany jak drogocenne dzieło sztuki w galerii Nowego Jorku, jak rzadki znaczek z kolekcji filatelistycznej - wart każdej ceny. Ceny najwyższej: ofiary Twojego Jedynego Syna, Jezusa, na Krzyżu.

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Rozważanie, Komentarz do ewangelii