Czy mamy świadomość dlaczego przeżywamy post czy wstrzemięźliwość? Nie chodzi o dobre samopoczucie albo udowodnienie, że stać mnie na jakieś wyrzeczenie, odmówienie sobie czegoś, hartowanie silnej woli. Tym bardziej nie o samą tradycję nie jedzenia mięsa. Chodzi o Jezusa.
Bóg walczy o grzesznika, walczył także o Heroda, zapewne o Herodiadę również. W tej walce najpierw postawił odpowiednich ludzi. Dla Heroda był nim Jan Chrzciciel.
Łatwo przyznać się do Boga, ale iść chcemy drogą którą często wyznaczamy sobie sami. Chcemy, by to Bóg się zmienił, dostosował do nas nasze życie, a nie odwrotnie.
Mam więc zostawić to, co moje a zabrać to, co proponuje mi Jezus. Tylko wtedy doznam duchowego odetchnienia. Żaden ludzki wysiłek nie zniechęci mnie, bo Jezus jest Tym, który dodaje sił. On naprawdę przywraca radość życia.
Jezus jako najlepszy Lekarz patrzy zawsze w głąb. Uzdrowienia fizyczne zawsze były dla Niego okazją do ukazania głębszego wymiaru życia ludzkiego. Przez cuda przepowiadał królestwo Boże. Podczas uzdrowienia paralityka ukazał potrzebę duchowego oczyszczenia.
Panie Jezu – dziś uczysz mnie modlitwy, która nie mówi Bogu, co ma robić, bo twój Ojciec to wie i rozumie, co mi jest potrzebne. Uczysz mnie w ten sposób ufać Ojcu we wszystkim, powierzać Mu moje życie. Żyć tylko dla Niego.
Praktyką miłości jest codzienne życie. Znaczy ona o wiele więcej niż najlepsze honoraria i prestiże, bo pomaga przejść przez ten świat spełnionym, pomimo zmarszczek na twarzy i pomarszczonych rąk. Im jest większa, tym bardziej pozwala mi znajdować radość w spalaniu się dla innych.
Dziś niezwykłe święto – Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Zostało ustanowione przez papieża Benedykta XVI jako odpowiedź na przeżywany wówczas w Kościele rok kapłański.
Co zatem jest tą największą nadzieją? Czego ma trzymać się cierpiący, schorowany człowiek, kiedy po ludzku jest beznadziejnie i nie zapowiada się, by było lepiej? Kiedy nawet tych „małych nadziei” brakuje…
Jeśli dziś czytasz te słowa, leżąc w szpitalu, może pełen cierpienia z powodu złego rokowania albo samotności, izolacji, braku odwiedzin bliskich, czy po prostu fizycznego bólu, pamiętaj, że jesteś dla Jezusa kimś wyjątkowym. O tobie dziś Jezus mówi w Ewangelii. Jesteś ukryty w sercu Jezusa.