W Piotrze wygrało nawrócenie, żywy Chrystus. Wygrało Chrystusowe spojrzenie. A może to, że Piotr nie załamał się i nie poddał rozpaczy, było owocem tego, że ktoś się za niego modlił? Może Piotr skończyłby jak Judasz?
Cieszę się, że Jezus w dzisiejszym fragmencie Ewangelii powierzając misję apostołom, posyła ich właśnie w ten sposób. Ubogo, prosto, w zawierzeniu. By nie zapominali o sednie powołania.
Maryja zanosi krewnej Jezusa. Nie zanosi tego przedświątecznego napięcia szału promocji, nie przynosi drogich prezentów, ale Elżbiecie daje: siebie, swój czas, obecność i kogoś NAJWAŻNIEJSZEGO. Podarowuje jej Jezusa. Wszystko inne nie ma znaczenia.
Nasze życie jest potężnym projektem, który możemy budować na trwałych fundamentach, albo bez nich. Naucz mnie, Panie, budować moje życie, używając najcenniejszych materiałów: adoracji, modlitwy, ciszy.
Czasem pytamy: kiedy wreszcie nadejdzie Królestwo Boże? Kiedy zobaczymy blask Ewangelii i tego wszystkiego, co obiecuje perspektywa wiary? Odpowiedź: „Królestwo Boże jest pośród was”.
Panie, proszę Cię, abym patrząc na tysiące umierających chorych nigdy nie stracił z perspektywy życia wiecznego.
Jeśli na faryzeuszy spadła kara za krew wszystkich proroków, „przelaną od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza” – jakie nas musiałyby dotknąć konsekwencje złych uczynków? Pomyślmy o naszych zdradach, dwuznaczności, złych słowach, które ranią bliźnich, Kościół.
Czasami ksiądz bywa bezradny wobec silnych uprzedzeń pogubionej, zranionej w przeszłości osoby i może do niej dotrzeć najpierw tylko inna osoba, pełna wiary.
To spojrzenie bardzo uważne, przenikające do głębi, poznające całe wnętrze danego człowieka, a mimo to akceptujące go. Takie jest właśnie spojrzenie Jezusa. Inne aniżeli to zwykłe, ludzkie.
Do dziś brzmią w moich uszach słowa dzisiejszej Ewangelii: „Wypłyń na głębię”. To znaczy: zostaw te wszystkie przywiązania do przyziemnych rzeczy, swoje upodobania, które nic nie wnoszą, pójdź za Mną.