Życie – plac budowy

Nasze życie jest potężnym projektem, który możemy budować na trwałych fundamentach, albo bez nich. Naucz mnie, Panie, budować moje życie, używając najcenniejszych materiałów: adoracji, modlitwy, ciszy.

2023-12-06

Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 7, 21.24-27
I tydzień Adwentu

Ktoś, kto od czasu do czasu wsiada za kierownicę i wybiera trasę szybkiego ruchu, może być bardzo mocno rozczarowany. Jadąc autostradą chcielibyśmy jak najszybciej dotrzeć do celu. Niebezpiecznie i nieswojo czuję się, gdy muszę zdejmować nogę z gazu, by nie wypaść z trasy z powodu wystających muld. No tak, autostrada. Jeszcze mocniej przeżywam, wręcz ogarnia mnie frustracja, gdy za przejazd nią muszę uiszczać opłatę. Jak to się stało, że po kilku latach, czasem po miesiącach, na nowych trasach pojawiają się dziury? Obszar górnośląski jest niestety mocno nadszarpnięty wieloletnim wydobyciem węgla i poszerzaniem chodników kopalnianych. Być może wpływa to na jakość terenu i nagłe niemiłe niespodzianki na trasie. Istnieje też jeszcze inne wytłumaczenie. Drogę budował ktoś tak, by zaoszczędzić albo zdążyć z wykonaniem zadania. Pozornie efekt ten sam, a budowa postępowała łatwo i w mgnieniu oka. Tyle tylko, że owoc pracy nie cieszy zbyt długo. Aby droga była odporna i trwała, potrzebna jest najpierw dobrej jakości podbudowa – z kruszywa łamanego, odpowiednio stabilizowanego mechanicznie, a potem dopiero niezbędne warstwy asfaltowe. Nie jest to takie proste.

Czemu o tym wspominam? Ponieważ może dziś Jezus użyłby przykładu powstawania autostrad, które są naszą codziennością…? Każdy z nas jest podobny do budowniczego. Nasze życie jest potężnym projektem, który możemy budować na trwałych fundamentach, albo bez nich. Budując, nie można zapominać o zdarzeniach i sytuacjach od nas niezależnych. Każde „dzieło” poddane jest próbie różnych warunków: „Spadł deszcz, zerwały się wichry…”. Każdy, bez wyjątku, przeżywa w swoim życiu chwile doświadczeń, życiowych burz. Każdy też doświadczy najtrudniejszej próby, kruchości ludzkiego ciała, utraty zdrowia, choroby. Sale szpitalne są wypełnione chorymi. Za ich nazwiskami i imionami kryją się konkretne osoby: rodzice, dzieci, prawnicy, społecznicy, szefowie wielkich firm, księża, także i lekarze. Są ludzie wierzący i niewierzący, bogaci i biedni.

Warto zwrócić uwagę na personifikację żywiołów w dzisiejszej ewangelii: „Spadł deszcz, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom…”. Czy wicher i deszcz mogą się na człowieka rzucić? Podobnie w innym fragmencie – Jezus ,,rozkazał wichrom i jezioru”, a w dosłownym tłumaczeniu: „zgromił” (Mt 8,26). Jezus dokonał tej samej czynności, co później wobec złego ducha w krainie Gerazeńczyków. Nasze życie to walka o wieczność, zbawienie. Nie potyczka, ale prawdziwa bitwa. Codzienne zmaganie się. Nie można w niej być nieroztropnym. Nie można używać zamienników albo półśrodków. Nie można też zwlekać z budową na ostatnią chwilę życia, licząc, że wtedy nadrobi się zaległości. Trzeba też być przezornym, czy ma się na wykończenie (por. Łk 14, 28-32). 

Jako kapelan towarzyszyłem niedawno pani Beacie. Na początku pobytu w oddziale nic nie zapowiadało jej nagłego pogorszenia zdrowia. Potem jednak niespodziewanie spotkałem ją na sali intensywnego nadzoru kardiologicznego. Opuchnięta, ze zmienionym ciałem, nie dawano jej dużych szans na przeżycie. Wszyscy liczyli się z jej odejściem. W chwili  krytycznej nastąpił jednak odwrót choroby i powoli zaczęła wracać do zdrowia. Niestety, w wyniku zaburzeń straciła wzrok. Po przeniesieniu na poprzedni oddział, pielęgniarka wychodząc z sali po podaniu lekarstwa, westchnęła do mnie pełna wzruszenia: „Tu leży wyjątkowa osoba, nietuzinkowa, proszę księdza, święta”. Widać było wpływ chorej, która straciła wzrok, na zespół medyczny. Pani Beata do dzisiaj tętni życiem. Do dziś nie widzi pięknego świata, jest za to w niej jednak inny, pełny głębi, duchowy świat: Pana Boga, zgody na Jego wolę, świat wewnętrznej pogody ducha. Czasem czuję się zawstydzony świętością chorych.

Panie Jezu, odwiedzając doświadczanych chorobą, stawiam sobie pytanie, jak ja zareagowałbym, podłączony do mnóstwa kabli, kroplówek, wąsów tlenowych? Jakie bym dawał świadectwo, będąc głuchym albo niewidomym? Przy zwykłej grypie staję się oschły i skupiony na sobie, daję odczuć niechęć wobec bliskich, a mój egoizm wygrywa. Naucz mnie budować moje życie, używając najcenniejszych materiałów: adoracji, modlitwy, ciszy. Tak bardzo się śpieszę, jestem niecierpliwy, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Naucz mnie słuchać Twojego słowa i wypełniać je, a wtedy żadne doświadczenie nie będzie dla mnie zaskoczeniem, ale zachowam w jego czasie pogodne oblicze. 

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.04.2024