„Biada” pełne czułości?
Kiedy Bóg mówi „biada” – to są to pełne czułości słowa wypowiadane w trosce o nasze zbawienie.

2025-10-03
Komentarz do Liturgii Słowa: Bar 1, 15-22; Łk 10, 13-16
XXVI tydzień zwykły
Proboszcz parafii, w której do niedawna jeszcze duszpasterzowałem jako wikariusz, przypomniał mi słowa, o których zupełnie zapomniałem… Siedzieliśmy na dopołudniowej kawie niedzielnej, pomiędzy mszami, łapiąc trochę oddechu i sił do dalszych posług. Dyskutując o religijności parafian i tym, co należałoby zrobić, wypowiedziałem słowa, które później okazały się prawdą. Brzmiały one mniej więcej w ten sposób: „Ludzi chyba już nic nie zmieni, chyba, że przyjdzie na nas jakaś zaraza, czy pandemia…”. Wówczas nie spodziewałem się, że za pół roku będziemy doświadczeni przez COVID-19.
Każdy z nas ma swoje przykre wspomnienia z tego czasu, jednak pandemia nie wzmocniła wiary, a wręcz przeciwnie, w wielu miejscach ją osłabiła. Zatem – stawiana przeze mnie teza nie okazała się prawdą. Czasem jako kapelan szpitala słyszę: „Jak trwoga, to do Boga…”. Tu również nie działa to automatycznie. Obserwacja i doświadczenie pokazuje, że nasza wiara jest złożonym procesem. Niestety, czasem nawet choroba nie przyczynia się do przemiany ludzkiego życia. Najwidoczniej podobnie było za czasów Jezusa. Ludzka natura zraniona grzechem ulega zepsuciu. Dziś w Ewangelii Jezus wyrzuca miastom, które nie chcą okazać nawrócenia. „Gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda…”. „Biada Tobie Korozain, Betsaido, Kafarnaum…” – to nie słowa Jezusa, które mają w nas budzić postrach. Kiedy Bóg mówi „biada” – to są to pełne czułości słowa wypowiadane w trosce o nasze zbawienie.
Jezus złożył Piotrowi obietnicę dotyczącą Kościoła: „Bramy piekielne go nie przemogą„. Ale nie dał gwarancji, że miasta, które będą zatwardziałe zostaną ocalone. Przykładem mogą być miasta Sodoma i Gomora. W godzinę po dramatycznej katastrofie lotniczej w Smoleńsku usłyszałem dzwonek na probostwo. Myślałem, że to ktoś z parafian, może wezwanie do chorego. Spodziewałem się zupełnie czegoś innego, a tu stoi u bram ksiądz. Jak wyjaśnił, jechał samochodem, lecz słysząc o śmierci prezydenta, jego małżonki i wielu osobistości, zjechał na plac kościelny, zadzwonił i poprosił mnie o spowiedź. Gdy coś nie dotyka nas samych osobiście, przelatuje obok nas, a gdy dotyka nas samych – próbujemy coś zrobić z naszym życiem.
Czym zatem jest nawrócenie? O nie, to nie kolejna pusta deklaracja. Dziś prorok Baruch mówi o czymś, czego być może wolelibyśmy uniknąć, a co towarzyszy uczuciu, gdy coś zawalimy i to wyjdzie na jaw, gdy ktoś nas przyłapie na czymś niedobrym – o „rumieńcu wstydu na twarzy…”. Piękne określenie na nasze nawrócenie. Czy potrafisz się zarumienić ze wstydu, ze świadomości, że pogardziłeś kimś, kto cię kocha? Panie Jezu. Dziękuję Ci za rumieniec wstydu, który od czasu do czasu pojawia się na mojej twarzy. To znak, że jeszcze potrafię się zawstydzić. Niech moja twarz nie będzie kamienna jak głaz, niech moje serce nie będzie skamieniałe, a jeśli już takie są, to proszę Cię, niech Twoja miłość je znów odmieni. By znowu potrafiło się zarumienić, jak zarumieniona była twarz Mojżesza, gdy spotkał na pustyni żywego Boga. Albo jak zarumieniona jest twarz osoby zakochanej, spotykającej swoją oblubienicę albo oblubieńca. Jeśli Bóg będzie naszym oblubieńcem, tak trudno będzie mieć zatwardziałe serce.