Człowiek potrzebuje znaków z nieba, aby umacniać swoją wiarę. Najpełniejszym znakiem dla człowieka jest Jezus Chrystus dany przez Ojca. Potwierdza to dzisiaj sam Jezus, kiedy mówi do tłumów, które się gromadziły: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza”.
Do Samarytanina Jezus rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Uzdrowienie dokonało się nie tylko zewnętrznie, uzdrowienie dokonało się w sercu.
„Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego…”
W naszych zmaganiach nie jesteśmy sami, zdani tylko na siebie. Wołajmy więc, a pomoc Boża na pewno nadejdzie. Bo Bogu zależy na nas!
Czy o północy, wieczorem, czy o świtaniu, zawsze możemy przyjść do Boga, bo to najlepszy Przyjaciel i najlepszy Ojciec, który przez Jezusa, swojego Syna, mówi nam – Poranek Zmartwychwstania jest dla Ciebie!
Czasem także w nas rodzą się podobne złe myśli. Chwytamy się nieraz na pragnieniu, by Bóg w końcu zesłał ciężką karę na grzeszników. Rodzi się może przekonanie, że milczenie Boga jest Jego słabością. To z kolei prowadzi do przewrotnej myśli, że nie warto się męczyć, żyjąc po Bożemu, jeśli inni żyją byle jak, a nie spotyka ich kara.
W każdej formie aktywności nas chrześcijan, winna być troska o miłość do Boga i ludzi. Intencją naszego działania winna być miłość.
W przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie odnajdujemy wykaz działań, które mogłyby stanowić chrześcijański Kodeks Etyki Lekarskiej.
Jest taki błogosławiony czas, kiedy jesteśmy wzywani do posługiwania innym, dzielenia się wiarą, radością i tym wszystkim, co jest w nas złożone przez Boga. Potem będzie inny błogosławiony czas, ale warto być tu i teraz.
Modlę się, aby moja wiara była przynajmniej tą najmniejszą z najmniejszych. Według słów Jezusa, właśnie taka wystarczy, by dokonywać wielkich dzieł.