Jezus wiedział, że Jego publiczna działalność dobiegnie końca w Jerozolimie i zakończy się śmiercią męczeńską. W Jego nauczaniu nie pojawiły się spekulacje, czy jest jakaś inna droga zbawienia człowieka.
Możemy odczytać, że ową Bramą, przed którą stoimy, jest sam Jezus, który zmartwychwstał, otwierając w ten sposób bramy miłosierdzia dla wszystkich grzeszników. My stoimy na zewnątrz i nie możemy wejść, jeżeli uparcie sądzimy, że nie jesteśmy grzesznikami, że jesteśmy sprawiedliwi, dobrzy i pobożni.
Chrześcijanin przekształca cały swój dzień w modlitwę. Potrafi cały czas zwracać się do Jezusa wobec rzeczy, które mu się przydarzają.
Jezus wyprostował pochyloną kobietę swoja Bożą Mocą. Może to uczynić także wobec każdego z nas, jeżeli pogubimy się i zamiast oddawać cześć i pokłon Stwórcy, zaczniemy pochylać ku temu, co stworzone.
Celnik doskonale wie, że święty i idealny jest jedynie Bóg. Uznaje wstydliwą prawdę i pokornie wyznaje ją przed Bogiem. To otwiera go na dar przebaczenia i przemiany.
Każdy grzech jest jak nieurodzajne drzewo, które chce zawłaszczyć i wyjałowić w moim życiu to, co zarezerwowane dla Boga. Choć często chętniej wybieram grzech, Bóg okazuje swoją łaskę i cierpliwie czeka. Okłada mnie nawozem miłosierdzia i cierpliwości, jakby liczył na nawrócenie, na przemianę, na powrót, na cud.
Dziś przez Ewangelię św. Łukasza Jezus mówi najpierw o pogodzie, o chmurze, o wietrze, o znakach i wyglądzie ziemi i nieba. A potem dopowiada także ważne słowa o pojednaniu.
Panie, żeby zapłonął w nas ogień – najpierw w sercach, które mówią: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham!”.
Tak, tego musimy się ciągle uczyć we własnym życiu i przekonywać do tego młode pokolenie: życie chrześcijańskie jest życiem w wolności.
Nie znamy dnia ani godziny naszej śmierci, czyli spotkania z Bogiem ani ponownego przyjścia Jezusa Chrystusa i Sądu ostatecznego. Dlatego tak ważne jest nasze czuwanie i życie w jedności z Bogiem ale i z drugim człowiekiem.