Całe życie to czas zsyłania Bożych łask. Tylko niektóre z nich uświadamiamy sobie i być może za nie Bogu dziękujemy. Wiele łask pozostaje przez nas niezauważonych. No i nie dziękujemy za nie. Spróbujmy – to nie jest na pewno proste – w naszych trudnych doświadczeniach zobaczyć rękę Boga.
Nie wystarczy słuchać Słowa, należy je wypełniać, jeśli chcemy być członkami rodziny Boga. Musimy wcielać w życie to, co nam głosi!
Chrześcijanin może rozświetlić swoim dobrym życiem ciemne miejsca codzienności, w której żyje i tworzy. Aby nie odebrano mu tej mocy, powinien wytrwać w uważnym słuchaniu i otwieraniu uszu duszy na Słowo Boga oraz być zawsze otwartym, aby być światłem dla innych i nie stać się zgaszoną lampą.
Jezu, pomóż mi wybierać i służyć Bogu, pomóż podejmować właściwe decyzje, pomnażać dary i łaski, pomnażać dobro. Pragnę być dobrym zarządcą, który służy tylko Bogu i w Nim widzi swoje bogactwo.
Boże, pragnę być jak najczęściej dobrą glebą, to znaczy z radością przyjmować Twoje Słowo, otwierać szeroko serce, aby mogło ono zapuścić korzenie i owocować oraz odsuwać wszystko, co przeszkadza we wzroście.
Panie Jezu. Dziękuję ci za tych, którzy są niewidoczni. Niczym Maria Magdalena, Joanna żona Chuzy, czy Zuzanna głoszą Ewangelię życiem.
Jeśli młodych współcześnie możemy pociągnąć ku Bogu, to właśnie według metody, którą pokazali nam: sam Jezus i św. Stanisław. Na myśl przychodzi dzisiaj historia dwóch innych, niedawno kanonizowanych młodzieńców: Piotra Jerzego Frassatiego i Carlo Acutisa, których życie było pełne radykalizmu.
Dla nas ważne jest, abyśmy stali się dziećmi mądrości i nie ulegali pokusie przekory. Tylko wtedy, gdy przyjmujemy mądrość z góry, potrafimy trzeźwo i spokojnie ocenić rzeczywistość.
Wskrzeszenie młodzieńca z Nain jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania. Ale może być także ukazaniem naszej duchowej śmierci, powodem której jest grzech. Sakramenty święte a także modlitwa i post są narzędziami wyzwolenia z duchowej śmierci.
W tej ewangelicznej scenie zdaje się pobrzmiewać głos Jezusa, który mówi do Matki, by spojrzała na każdego z nas, jak na swoje ukochane dziecko. Jan stojący pod krzyżem, uosabia bowiem każdego człowieka.