Gdy już dowiemy się „gdzie mieszka”, czyli Kim tak naprawdę jest nasz Bóg, zanośmy tę wiedzę i osobiste świadectwo o Nim do tych, którzy są tuż obok.
Jesteśmy dziedzicami tego światła. Otrzymaliśmy je na samym początku jako dar miłości Boga dla człowieka.
Pamiętajmy, że i my wszyscy jesteśmy w ręku Boga, dla którego „nie ma nic niemożliwego” i bez którego nawet jeden włos nie spadnie nam z głowy. Zaufajmy Mu! Złóżmy wszystkie swoje troski w Jego dobre ręce i powtórzmy za Maryją: „Niech mi się stanie według Twego słowa”.
Ludzie, których spotykamy na swej drodze, nie stanęli na niej przypadkowo. Jedni mogą nas ubogacić, innych to my możemy zaprowadzić na drogę wiary w Jezusa Chrystusa.
Wszystko, co uczyniliśmy i czego nie uczyniliśmy tu i teraz, w Dniu Ostatecznym przemówi za nami lub przeciwko nam.
Panie, udziel nam w porę mądrości „rozsądnych panien”, abyśmy nie przegapili Uczty i Twojego nadejścia.
Miłość Boga jest niemożliwa bez miłości bliźniego.
Bóg pragnie zbawienia nas wszystkich – zarówno dobrych, jak i „tych, którzy się źle mają”. I każdemu z nas daje „godową szatę”; daje szansę i odpowiednią ilość czasu, byśmy zdążyli się w nią przyodziać.
To nawrócenie czasem polega na odwróceniu się od zła, ale niekiedy na rezygnacji z jakiegoś dobra, aby wybrać większe.
Przebaczenie – zwłaszcza to, które nieraz wydaje nam się nieco „na wyrost”, bo udzielane nie „siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” – w ostatecznym rozrachunku rodzi miłość.