Aby wiedzieć, czego oczekuje ode mnie Jezus, muszę postawić sobie pytanie: co On rozumie przez miejsca „pierwsze” i „ostatnie”?
Kiedy tak bardzo potrzeba światu świadectwa dobrego, chrześcijańskiego życia, już sam jego brak można rozpatrywać w kategoriach zaparcia się Chrystusa.
Czasem lepiej nie wiedzieć, lepiej żyć własnymi złudzeniami, mrzonkami. Cieplutko, przytulnie, bezpiecznie. Lepiej nic nie rozumieć lub udawać, że się nie rozumie. No i nie pytać… Bo odpowiedź może zaboleć, bo jest wymagająca… No a kto lubi mieć kubeł zimnej wody na własnej głowie?
Co kryje moje serce? Dobro czy zło? Na jakim fundamencie buduję swój dom?
Miejsce ucznia Jezusa to miejsce „poniżonego”, miejsce „sługi”, a nie tego, który się wywyższa, szuka dla siebie poklasku, taniej popularności, czy stroi się w „długie frędzle” moralnych autorytetów.
My wszyscy – zarówno ci schodzący z „Góry Tabor”, pełni zachwytu na Boską chwałą Jezusa, jak i ci którzy w dolinie dźwigają z Nim swoje codzienne krzyże, pamiętajmy o Jego krzyżu i Jego nieustannej obecności w każdej chwili naszego życia.
Po pogrzebie Charbela miało miejsce niezwykłe zjawisko. Nad jego grobem pojawiła się niezwykła, jasna poświata, utrzymująca się przez wiele tygodni.
Nie będziemy potrafili przyjąć nowego życia ani wsłuchać się w nowe wezwanie, jeśli nasze serca nie uwolnią się od starych przywiązań i postaw.
Zbyt wielka troska czyni ludzi ślepymi na to, kim są i co posiadają. Także na to, jaki Cel jest przed nimi.
Jezus pragnie abyśmy i my zdobyli się na odwagę bycia „innymi”, odwagę bycia w tym świecie ludźmi „nie z tego świata”. Odwagę bycia „Bożymi szaleńcami”