Pamiętajmy, że i my wszyscy jesteśmy w ręku Boga, dla którego „nie ma nic niemożliwego” i bez którego nawet jeden włos nie spadnie nam z głowy. Zaufajmy Mu! Złóżmy wszystkie swoje troski w Jego dobre ręce i powtórzmy za Maryją: „Niech mi się stanie według Twego słowa”.
Ludzie, których spotykamy na swej drodze, nie stanęli na niej przypadkowo. Jedni mogą nas ubogacić, innych to my możemy zaprowadzić na drogę wiary w Jezusa Chrystusa.
Wszystko, co uczyniliśmy i czego nie uczyniliśmy tu i teraz, w Dniu Ostatecznym przemówi za nami lub przeciwko nam.
Panie, udziel nam w porę mądrości „rozsądnych panien”, abyśmy nie przegapili Uczty i Twojego nadejścia.
To nawrócenie czasem polega na odwróceniu się od zła, ale niekiedy na rezygnacji z jakiegoś dobra, aby wybrać większe.
Przebaczenie – zwłaszcza to, które nieraz wydaje nam się nieco „na wyrost”, bo udzielane nie „siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” – w ostatecznym rozrachunku rodzi miłość.
Bóg nigdy nie opuszcza człowieka. Niekiedy tylko próbuje naszą wiarę, czasem chce nauczyć nas większego zaufania w Jego wszechmoc lub po prostu skłonić do większej świętości i miłości.
Panie, gdy sycę się Twoim Ciałem ukrytym w białym krążku Chleba, wspominam trudne tygodnie pandemii, kiedy mogłam tylko w sposób duchowy gościć Cię w swoim sercu. Nie pozwól mi o tym zapomnieć, jak i o tym, że to niczym niezasłużony dar Twojej miłości do mnie.
Podczas gdy faryzeusze przestrzegali religijnych zwyczajów, uczniowie Jezusa wzywali ludzi do wiary w Syna Bożego i odpowiadania miłością na Bożą Miłość... Jeśli nadal będę „starym bukłakiem” i „starym ubraniem” nie zdołam przyjąć Jego miłości.
Zachowujemy w sercu także te ulotne chwile, które uczyły nas rozumieć, że nasze dzieci tak naprawdę nie należą do nas… Jacy jesteśmy w tym podobni do Maryi.