Nie wydarzył się żaden wielki cud, nie otwarło się niebo. A mimo to Natanael zawołał: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!”.
Zapewne niejeden z nas chowa głęboko w sercu ostatnie chwile spędzone ze swoimi bliskimi i ostatnie słowa, jakie padły z ich ust, zanim powrócili do Domu Ojca Niebieskiego. Niezależnie od ewentualnej, spisanej wcześniej, czy wypowiedzianej woli, właśnie te ostatnie słowa nabierają szczególnego znaczenia i przyjmowane są jako swoisty testament Zmarłego.
Każdy z nas, niezależnie od swojej sytuacji życiowej czy zdrowotnej, niezależnie od tzw. predyspozycji czy też ich – jak nam się czasem wydaje – braku, ma przynajmniej ten jeden jedyny „talent”, który może pomnożyć, którym może się podzielić, który może wykorzystać w dziele budowania Królestwa Bożego na ziemi.
Czasem, gdy odmawiam swoje wyznanie wiary zastanawiam się czy naprawdę głęboko wierzę w to, co wypowiadają moje usta. Czy moje Credo nie pozostaje przypadkiem tylko zwrotem formułek zaproponowanych mi do wierzenia przez Kościół?
A może i ja jestem „nadłamaną trzciną” lub ledwie tlącym się „knotem”, który potrzebuje Bożej cierpliwości?
To pokorna wiara setnika skłoniła Jezusa do wypowiedzenia słów pochwały jakiej pod swoim adresem nie usłyszało nawet wielu z Jego najbliższych uczniów: „Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary”.
Wzięło w nich udział ponad 50 osób, m.in. z diecezji katowickiej, bielsko-żywieckiej, opolskiej i kieleckiej.