Któż jak nie Bóg daje zawsze dużo więcej niż się spodziewasz? Któż może sprawić, że niemożliwe staje się możliwe, a odpowiedź, która przyszła za późno tak naprawdę przyszła w samą porę?
Wybierając kłamstwo, tak jak bohaterowie dzisiejszej Ewangelii, wybieramy "nic", podczas gdy moglibyśmy otrzymać "wszystko".
Niczego nie musimy się lękać. Najważniejsze, że jesteśmy w rękach samego Boga. A co do reszty... "cóż nam do tego"?
Droga życia Ewangelią nie jest ani łatwa, ani bezpieczna. Ale to jedyna droga, którą warto kroczyć.
Nasz lęk jest naszym największym wrogiem. Taki lęk wykorzystuje szatan odbierając nam zaufanie do Boga
Wystarczył maleńki okruch odwagi i wielka miłość, by doświadczyć łaski spotkania Zmartwychwstałego Pana.
Aby na to wszystko co znane, przewidywalne - lub przeciwnie - nieznane i niespodziewane, odpowiedzieć całym sercem „tak”, nie wystarczy sama odwaga. Trzeba jeszcze nauczyć się ufać – bezgranicznie i bezwarunkowo.
„Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski”. Potraktujmy to jako wielkopostne „ćwiczenia z miłości doskonałej” – miłości synowskiej, ojcowskiej i braterskiej.
"Drogę w życiu znajduje się idąc. Musisz opuścić samego siebie i zacząć iść. Pan w drodze ci powie, gdzie cię chce mieć, gdzie chce, abyś był. Powie to”
Dzisiejsza Ewangelia bardziej niż o niezwykłym cudzie, który dokonał się na tym pustkowiu, bardziej niż o okolicznościach, liczbach czy o czymkolwiek innym, opowiada i pragnie uczyć kolejne pokolenia uczniów Chrystusa bezinteresownej, współczującej miłości, która jako dar z siebie jest największym cudem.