Współczuć - znaczy wziąć na siebie cudzy krzyż

Nie tylko Jezus „wziął na siebie” cudze słabości i choroby. Nie tylko On współczuje z cierpiącymi i przyczynia się do czyjegoś uzdrowienia. Czynią to także inni bohaterowie wydarzeń opisanych w dzisiejszym fragmencie Bożego Słowa.

2023-07-01

Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 8, 5-17
XII Tydzień zwykły

Dzisiejsza Ewangelia opowiada o kilku spotkaniach Jezusa z ludzkim cierpieniem. Jezus wzruszony wiarą setnika przywraca zdrowie jego słudze, leczy z gorączki teściową Piotra, a także wypędza złe duchy z wielu opętanych oraz leczy chorych, przyprowadzanych do Niego przez ich bliskich i przyjaciół. Natchniony Autor dzisiejszy fragment Ewangelii kończy słowami: „Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: «On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby»”.

Jeśli zatrzymamy się chwilę nad treścią dzisiejszego czytania, z pewnością zauważymy, że nie tylko Jezus „wziął na siebie” cudze słabości i choroby. Nie tylko On współczuje z cierpiącym i przyczynia się do czyjegoś uzdrowienia. Czynią to także inni bohaterowie wydarzeń opisanych w dzisiejszym fragmencie Bożego Słowa. W pierwszym przypadku takim człowiekiem okazuje się setnik. I wcale nie chodzi mu o to, że nagle zabrakło rąk do pracy, lub że z powodu choroby zabraknie mu kogoś, kto by mu usłużył. Setnik nie myśli o sobie; myśli o człowieku, którego dotknęło cierpienie. Świadczy o tym prośba, którą kieruje do Nauczyciela z Nazaretu: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. To zwykły, ludzki odruch współczucia każe mu zwrócić się do Jezusa z wiarą, że jeśli On tego zechce uleczy jego sługę, i to nawet nie stając przy jego łóżku.

Zapewne nie inaczej miała się rzecz z opętanymi i cierpiącymi na inne choroby. To dzięki pomocy czy perswazjom swych bliskich i przyjaciół mogli stanąć przed Tym, który mógł ich uleczyć, przywrócić utracony spokój duszy, odmienić ich życie. Będą żyli, wyzdrowieją, dlatego, że ktoś zdecydował się – w pewnym sensie - „wziąć na siebie” ich krzyż: ich chorobę, ich ból, ich niemoc – że znalazł się ktoś, komu na nich zależało.

Bo każdy człowiek, zwłaszcza cierpiący, potrzebuje drugiego człowieka. Tak było, jest i będzie. Czytając przywiązany do dzisiejszego dnia fragment Pisma Świętego nie sposób nie pomyśleć o współczesnych, cichych „współpracownikach” Jezusa: o tych wszystkich lekarzach, pielęgniarkach, salowych czy o całej rzeszy wolontariuszy, którzy z bezinteresownym oddaniem świadczą miłość obcym sobie ludziom. Tę miłość i solidarność z cierpiącymi udowodnili zwłaszcza podczas niedawno przeżywanej na całym świecie pandemia. Ale nie sposób nie myśleć także o bohaterach codziennego dnia: o utrudzonych matkach i ojcach niepełnosprawnych dzieci, o synach i córkach zatroskanych słabnącymi siłami swych starszych rodziców, o pięknych postawach współmałżonków z czułością pielęgnujących tych, z którymi przed laty związało ich „na dobre i złe” małżeńskie ślubowanie. Wszyscy oni mają swoją cząstkę w miłosiernej i współczującej miłości samego Zbawiciela i wraz z Nim biorą „na siebie nasze słabości i dźwigają nasze choroby". 

Autorzy tekstów, Dajmund Danuta, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024