Moje serce może być albo domem uwielbienia Boga albo jaskinią. I tylko Jezus ma moc wyrzucić zło z każdego miejsca, i ze świątyni i z mojego serca.
Jakie znaki czytam i przyjmuję jako kierunek i drogowskaz, a jakie lekceważę?
Głosić – dawać świadectwo, że to, czego nauczam, jest prawdą, potwierdzam to codziennością, moim życiem. Głoszę: tak, tak, nie, nie.
Jak mam kochać siebie samego, jaką miłością? Może jedną z podpowiedzi będzie taka: kochaj siebie tak, jak Bóg cię kocha. Całego, bez kresu i granicy, bez warunków. Kochaj i z tej miłości niech promieniuje twoja miłość do bliźniego.
Moje serce, moje życie moja służba, moja choroba, powołanie, codziennie ma stawać się ziemią żyzną, resztę zrobi Jezus. On zasieje.
Otrzymuję kolejną lekcję od Jezusa... Nie ziemia ma stawać się miejscem przechowywania mojego skarbu, ale moje serce.
W tym dialogu Piotr usłyszał coś jeszcze od Jezusa – przyjdzie chwila, nadejdzie czas, który będzie trudny, po ludzku nie do przyjęcia, ale jest to już teraz zaproszenie, bo i w cierpieniu jest szlak ku Bogu.
Jaki znak wybiorę i przyjmę na drodze mojego życia, mojej choroby, mojego uświęcenia A jakim znakiem ja jestem dla siebie, dla drugich? Świętości, cierpliwości, obecności?
Piękna jest odpowiedź Jezusa. Mnie znacie, ale Ja nie od siebie przyszedłem. Posyła mnie ten, którego wy nie znacie, ale Ja Go znam. Znam Go; Od Niego jestem; On mnie posłał.
Ja sam muszę wybrać i przyjąć czas postu – ten teraz, czas Wielkiego Postu razem ze wspólnotą Kościoła oraz przyjąć każdą chwilę i okoliczność, która jest dla mnie trudna, wymaga ofiary, rezygnacji, odmowy. To jest mój post! Czy jest teraz?