Jak odnaleźć się w dzisiejszych czasach – kiedy światu, a nawet moim braciom i siostrom w wierze wydaje się, że mogą inaczej, niż mówi Bóg. O nic innego nie chodzi, jak tylko o zatwardziałość serca.
By znaleźć kiedyś mieszkanie w Domu Ojca trzeba Jezusa uczynić Drogą swojej codzienności. Więcej, uczynić Go Prawdą i Życiem swoich myśli, swojego serca.
Czy ja wierzę? Jaka jest moja wiara? Komu wierzę? Idę za Jezusem? Wierzę Jezusowi?
Teraz jest czas, mój czas. Sprawiedliwości czy miłosierdzia? Co wybiorę?
Od Jezusa też słyszę, że są trzy rzeczy, które trzeba zostawić. Tak sobie dumam, ile zapasów poczyniłem na dziś, na jutro, na rok i na lata. A mam jakieś sandały na wieczność?
A ja nieśmiało pytam, czy jestem już gotowy przyjąć tę Tajemnicę, tajemnicę samego Boga. Jest Czas, jest chwila. Bo każda chwila ma swój czas i każdy czas ma swoją chwilę. I teraz jest ten Czas, i teraz jest ta Chwila.
Moje serce może być albo domem uwielbienia Boga albo jaskinią. I tylko Jezus ma moc wyrzucić zło z każdego miejsca, i ze świątyni i z mojego serca.
Jakie znaki czytam i przyjmuję jako kierunek i drogowskaz, a jakie lekceważę?
Głosić – dawać świadectwo, że to, czego nauczam, jest prawdą, potwierdzam to codziennością, moim życiem. Głoszę: tak, tak, nie, nie.
Jak mam kochać siebie samego, jaką miłością? Może jedną z podpowiedzi będzie taka: kochaj siebie tak, jak Bóg cię kocha. Całego, bez kresu i granicy, bez warunków. Kochaj i z tej miłości niech promieniuje twoja miłość do bliźniego.