Znaki od Boga! Zobaczyć, usłyszeć, ujrzeć a może poczuć te wszystkie wydarzenia i poznać, że blisko jest Królestwo niebieskie, że Jezus jest blisko – żywy, prawdziwy tu i teraz.
Pragnę Ciebie Jezu, chcę usłyszeć po raz kolejny swoje imię z Twoich ust i przyjść tak, jak wołasz.
Może nie rozumiem cierpienia mojego i moich bliskich, może mój krzyż jest dla mnie za ciężki i tak trudno jest mi powiedzieć: „Jezu, Ty jesteś moim Panem i Zbawicielem, Mesjaszem”.
Czego mi brakuje w życiu? Nie o wino przecież chodzi. A moje stągwie-dzbany życia czym wypełniam? Jaka jest moja codzienność, co wlewam do środka? Moją chorobę, ból, cierpienie, niepełnosprawność, moją służbę i pracę, moją rodzinę, a może moje słabości, mój grzech grzech.
Każdy z nas jest na wagę złota. I wszystkie te dziewięćdziesiąt dziewięć też na taką samą wagę. I ta jedna owca zagubiona – też.
Zanurzając się w dzisiejsze Słowo Boga stawiam pytania: Gdzie jestem?, Kim jestem? Czy jestem z Jezusem, czy ze światem? Co jest moją radością, a co jest moim płaczem i zawodzeniem?
Skoro świt na brzegu stanął Jezus, a oni nie rozpoznali Go. Ile razy nie poznaję Jezusa, gdy jest ze mną w czasie mojego trudu, mojej pracy, choroby, cierpienia?
Obecna szczególnie w chwilach trudnych i dramatycznych świata, Kościoła (tak jak teraz, dzisiaj o 17.00 ze swoim Niepokalanym Sercem), ale obecna w życiu każdego człowieka i w trudnym czasie twego życia, w czas choroby, nieszczęścia, czy w dramacie codzienności.
Jezus nazywa sprawy po imieniu. A ja...? Ile słów, ile wytłumaczeń,usprawiedliwiania – że życie, że okoliczności, że każdy ma prawo do szczęścia.
Czy królestwo Boże we mnie i przeze mnie wydaje owoc, przynosi plon?