Moje serce, moje życie moja służba, moja choroba, powołanie, codziennie ma stawać się ziemią żyzną, resztę zrobi Jezus. On zasieje.
Otrzymuję kolejną lekcję od Jezusa... Nie ziemia ma stawać się miejscem przechowywania mojego skarbu, ale moje serce.
W tym dialogu Piotr usłyszał coś jeszcze od Jezusa – przyjdzie chwila, nadejdzie czas, który będzie trudny, po ludzku nie do przyjęcia, ale jest to już teraz zaproszenie, bo i w cierpieniu jest szlak ku Bogu.
Jaki znak wybiorę i przyjmę na drodze mojego życia, mojej choroby, mojego uświęcenia A jakim znakiem ja jestem dla siebie, dla drugich? Świętości, cierpliwości, obecności?
Piękna jest odpowiedź Jezusa. Mnie znacie, ale Ja nie od siebie przyszedłem. Posyła mnie ten, którego wy nie znacie, ale Ja Go znam. Znam Go; Od Niego jestem; On mnie posłał.
Ja sam muszę wybrać i przyjąć czas postu – ten teraz, czas Wielkiego Postu razem ze wspólnotą Kościoła oraz przyjąć każdą chwilę i okoliczność, która jest dla mnie trudna, wymaga ofiary, rezygnacji, odmowy. To jest mój post! Czy jest teraz?
Czy gałęzie mojej codzienności, moje serce, moja praca i służba, moje cierpienie, choroba i starość są zanurzone w Jezusie i dają schronienie innym?
Tak sobie medytuję, że musiało być drugie zwiastowanie. Pierwsze Maryi w Nazarecie, a drugie w Ein Karen – Elżbiecie. Ona już wiedziała zanim urodziła syna, że jego imię to Jan i to znaczy „dobry jest Pan”.
Znaki od Boga! Zobaczyć, usłyszeć, ujrzeć a może poczuć te wszystkie wydarzenia i poznać, że blisko jest Królestwo niebieskie, że Jezus jest blisko – żywy, prawdziwy tu i teraz.
Pragnę Ciebie Jezu, chcę usłyszeć po raz kolejny swoje imię z Twoich ust i przyjść tak, jak wołasz.