Dziś radując się wyjątkową rolą Maryi w Bożym planie, prośmy Boga, aby pokazał nam, jak bardzo jesteśmy dla Boga ważni. Prośmy Go, by objawił nam swoją niewyobrażalną miłość, którą umiłował nas przed założeniem świata.
Być może dzisiaj, przed Panem, musimy zadać sobie pytanie, jak mamy być rozsądni jako synowie światłości, czyli jaka ma być nasza szczerość w relacjach z Bogiem i braćmi?
Jezus wyrzuca złe duchy – wyrzuca to wszystko, co mamy nagromadzone w sobie, może od wielu lat ukrywamy gdzieś jakieś grzechy, zranienia? On chce to wszystko wyrzucić, oczyścić, odbudować to, co może zaczęło obracać się w ruinę.
Żyjąc z Bogiem w wieczności, będziemy mogli cieszyć się z uczestniczenia i kontemplowania tego, co już teraz widzą i w czym uczestniczą aniołowie i archaniołowie.
Gdy świętujemy Jej narodzenie, chciejmy dziś dziękować za tych, którzy nam dali życie i przekazali wiarę. Podejmijmy też trud ciągłej modlitwy o świętość naszych rodzin, by były miejscem codziennego rodzenia się Maryi i Jej Syna.
Idźmy więc za Jezusem. I nie zrażajmy się tym, że nie zawsze uda nam się przy Nim wytrwać. Gdy stracimy Go z oczu, wróćmy. On zawsze będzie czekać.
Świadczenie o Jezusie wymaga odwagi. Jego nauka jest trudna, wymagająca, wzbudza więc sprzeciw. Wiąże się z ryzykiem prześladowania, odrzucenia, wymaga ofiar i wyrzeczeń, utraty relacji, pozycji. Ale Jezus nam obiecał, że nie zostawi nas w takich chwilach osamotnionych i bezbronnych.
Czy posiadamy wiarę trędowatego? Czy mamy pewność, że Jezus może nas uzdrowić, rozwiązać każdy problem? Jakie nasze choroby i problemy izolują nas od środowiska, wspólnoty?
Jego panowanie oznacza miłość, On chce naszego dobra. Zawsze jest z nami, zarówno w chwilach radosnych, jak i smutnych. Zatem kochajmy Boga i ludzi. Otwórzmy serce Jezusowi, On jest naszym Panem, nie bójmy się powierzyć Mu siebie.
Przykazanie miłości ma przejawiać się w bardzo konkretny sposób. Jest to oddawanie życia za tego, kogo się kocha.