Także dzisiaj Ewangelista Mateusz odwołuje się do tekstu z Księgi Izajasza zapowiadającego Mesjasza i ukazującego Go jako Sługę. To dziwne, gdyż Mesjasz miał być synonimem siły, potęgi, wielkości, majestatyczności... Tymczasem mamy pokładać nadzieję w Słudze. Po co? Bo wszechmoc wyraża się w umiejętności uniżenia siebie, by moc zejść na poziom tych, którym się służy.
Wiara w Boga może być najpiękniejszym doświadczeniem, ale dla wielu staje się opresyjnym problemem, który utrudnia normalne, codzienne życie. Wszystko zależy od tego... w jakiego Boga wierzymy.
Chrystus wzywa nas dzisiaj do tego, aby nasza mowa była tak – tak, nie – nie, bo wszystko inne jest niepotrzebne, a nawet może szkodzić kiedy staje się kłamstwem.
Dialog Jezusa z Piotrem pokazuje, jak często troszczymy się o innych po to, aby zdjąć wzrok odpowiedzialności z siebie. Chrystus naucza nas, aby nawrócenie zacząć od siebie.
Jednym z kryteriów dobrego przeżywania wiary jest stosunek świata do nas i nas do świata. Chrystus dzisiaj wyraźnie mówi, że przestrzeń wiary jest czymś obcym dla świata.
Wielka Sobota to dzień ciszy. Ustały mowy Chrystusa, który spoczywa w grobie. Dla wielu przegrany prorok, wzgardzony i umęczony najbardziej jak to możliwe, dla wierzących – Dawca nadziei.
Rozważany dzisiaj fragment Ewangelii według św. Jana pokazuje, że już od najdawniejszych czasów ludzie mający władzę, próbowali manipulować innymi dla własnego interesu. Nic nie zmieniło się do dzisiaj, także nie zmienił się Chrystus, który przecież jest Droga, Prawdą i Życiem.
Chrześcijaństwo tak bardzo rozwinęło się przez ostatnich dwadzieścia wieków, że niekiedy można zastanawiać się czy nasz sposób przezywania wiary jest taki jak chce Bóg czy jak chcemy my ludzie?
Dzisiaj Chrystus zaprasza nas do modlitwy w ciszy. Wskazuje apostołom, aby udali się na pustynne miejsce i tam odpoczęli od zgiełku świata.
Ileż to opowiadań o niezrozumieniu innych ze względu na Boga zna historia Kościoła. Tak się dzieje, kiedy ktoś wybiera w radykalny sposób Boga i rezygnuje z tego świata.