Słowo, czyn, modlitwa i wzrok utkwiony w oblicze miłującego Pana, bo człowiek Chrystusowy nie może być zły i niewdzięczny, nie może sądzić, nie może potępiać, ale ma odpuszczać, dawać i być dla braci i sióstr zawsze i wszędzie. Ma miłować na przepadłe, bo Bóg nas umiłował, nie oszczędzając nawet własnego Syna, wydając Go na śmierć krzyżową za nasze grzechy.
Człowiek z uschłą ręką usłyszał: „Podnieś się i stań na środku”. Zrobił to! Potem usłyszał: „Wyciągnij rękę”. Wysłuchał poleceń Jezusa, zrobił wszystko z dokładnością i ręka stała się zdrowa. Trzeba być przy Jezusie, zasłuchać się w to, co mówi i cierpliwie czekać, aby objawiła się Jego moc.
Homilia abp. Adriana Galbasa SAC wygłoszona z okazji 150-lecia istnienia katowickiego konwentu i szpitala Braci Bonifratrów, 6 września 2024 r.
Gdy rozejrzymy się wokół siebie, z pewnością dostrzeżemy wielu chorych, których możemy zanieść Jezusowi w codziennej modlitwie, dobrym słowie i uczynku miłosierdzia.
Pan Jezus powiedział o nim, że przez dzieło Bożego miłosierdzia będzie pracował do końca świata. Już dziś jesteśmy tego świadkami.
Jasna Góra to polska Kana Galilejska. Tutaj możemy się zwracać do Boga za pośrednictwem Maryi we wszelkich sprawach doczesnych. Zapisanych świadectw cudów w klasztornej bibliotece uzbierało się już 45 tomów. A przecież powinniśmy sobie zdawać sprawę, że nie wszystkie cudowne łaski zostały odnotowane i zgłoszone.
Kolejny tekst ks. prof. Marka Chmielewskiego o modlitwie.
Są stągwie, które pozostaną puste do końca i przez swoją pustkę będą uczyły nas zaufania, pokory i tęsknoty za Bogiem. Są stągwie, które będą pełne tylko w jakiejś części. Będą też takie, które wobec wołania do Pana i na prośbę Maryi napełnią się po brzegi, stając się w naszym życiu „dobrym winem”.
Wniebowzięta, ale jednak ciągle z nami! W dzisiejszej ewangelii, Maryja z pośpiechem przychodzi do Elżbiety i do każdego z nas, bo radości, którą ma w sobie i nadziei, którą posiada, nie może zachować tylko dla siebie. Maleńki Jezus, poczęty w Jej łonie, popycha Ją do niesienia Go Elżbiecie oraz innym, do których i my należymy, szczególnie chorym, osłabionym wiekiem i cierpiącym z jakiegokolwiek powodu.
Kobieta kananejska wstawia się u Jezusa za swoją córką, która jest ciężko dręczona przez złego ducha. Cierpienie kogoś bliskiego może nam pomóc w dotarciu do Jezusa. Prosić Go trzeba wytrwale i nieustannie.