Dziękujmy Bogu w tym czasie nie tylko za Jego narodzenie, ale także za śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie. Niech ten cudowny krąg Ewangelii daje nam siłę do pokonywania codziennych trudności. Uwierzmy, że tak jak w życiu Chrystusa wszystko miało swój sens, tak i w naszym życiu wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny. Bez narodzenia, a także i cierpienia, nie ma życia.
Boję się bólu, choroby, cierpienia i duszy, i ciała, wzdrygam się na samą myśl, że mogę zostać „ukamienowanym” jak mój poprzednik – jeden z siedmiu pierwszych diakonów kościoła. Bóg niewinny, Radość wielka, Zbawiciel Świata, Maleńki Jezus! To się jednak dzieje naprawdę – zabijają nas na świecie przez wzgląd na Twoje imię, Panie – zabijają!
W stajni widzimy małe Dziecię, Boga, który nie boi się być bezbronny. Dlaczego? Abyśmy my nie bali się Jego. Abyśmy Go wzięli w swoje ramiona. Przyjęli Go. Pozwolili Mu się wtulić w nas. „Nie bójcie się! – to pierwsze słowa, które – dzisiaj w nocy podczas Pasterki usłyszeliśmy. Bóg pragnie od wewnątrz nas przemienić. Od serca.
Czy pamiętamy, że Bóg w tę szczególną Noc Bożego Narodzenia przychodzi, aby narodzić się w naszych sercach i zamieszkać w naszym domu? Jak wygląda dzisiaj moje wnętrze? Czy jest gotowe na przyjście Pana? Na Jego w nim Królowanie? Czy przygotowałem Mu już miejsce przy wigilijnym stole?
Bywa, że ktoś się cieszy, bo inny płacze. Jest to radość z cudzego nieszczęścia. Bywa i odwrotnie, że ludzie smucą się z czyjeś radości. Obie te postawy niszczą więzi między ludźmi. Niszczą także tego, kto im ulega.
Zatrzymajmy się na chwilę w zgiełku przygotowań do świętowania Bożego Narodzenia. Medytując nad Bożym Słowem, uczmy się od Maryi i Elżbiety świętowania w Bożej atmosferze.
Czas adwentu tak szybko mija. Czy ja z pośpiechem zdążam w kierunku Bożego Narodzenia, nie zaniedbując zwykłych ludzkich przygotowań? Czy mogę o sobie powiedzieć że jestem błogosławiona, czyli szczęśliwa, bo wierzę w obietnicę nadziei i zbawienia, które daje nam Bóg?
Maryjo, dziękuję Ci za Twoje „fiat”, za to, że dzięki Twojemu „tak” dziś nie czekamy na Zbawiciela kolejne tysiące lat, ale jest On obecny tak blisko nas. Kto wie, co by było, gdybyś wtedy nie zgodziła się, by być Matką Jezusa. Twoje zwiastowanie jest dla mnie pewnością, że Bóg daje siły, talenty i łaski, w najtrudniejszych wyborach i na różnych drogach ludzkiego życia.
Rana w sercu Zachariasza okazała się szczeliną, poprzez którą słowo Boże „wcisnęło się” w jego życie, by je radykalnie przemienić niespodziewanym darem.
Dlatego nie musimy bać się Jezusa. On przynosi pokój, radość i pewność, że nasze życie nie będzie puste. Wręcz przeciwnie – stanie się wielką przygodą, w której będziemy mieli u swego boku Kogoś, kto jest ponad wszystkim.