On sam mnie dotyka, wkłada dłonie w rany mego grzechu, bym wierzyła, że grzeszę i jestem przez Niego kochana.
Bycie z Jezusem jest dobre, ale jednocześnie wymaga. Może dlatego wielu porzuca Go, żeby mieć spokój i nie musieć od siebie wymagać.
Pierwszym zagrożeniem dla człowieka nie są niebezpieczeństwa płynące ze świata zewnętrznego, ale niebezpieczeństwa płynące z zalęknionego i niewiernego serca.
Postawa Piotra z dzisiejszej ewangelicznej sceny uczy mnie, że mojego wyznania wiary domagają się zwłaszcza te chwile i sytuacje życia, w których chciałbym pozostać neutralny i mieć święty spokój albo te, kiedy bycie blisko Boga jest wielkim wysiłkiem z powodu cierpień i trudności.
Pozwól, aby mogły cię prowadzić kochające ręce Boga.
Co mi się stanie według tego jak uwierzyłem?
„Panie! Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.
Ostatecznie najważniejsze okażą się czyny a nie słowa. Można być "wysoko postawionym" człowiekiem Kościoła, ale jednocześnie "dopuszczać się nieprawości". Bóg nie będzie oceniał tego, kim byliśmy w życiu i jakie piastowaliśmy stanowisko, ale to, jakie za tym szły uczynki i czy tymi uczynkami pełniliśmy Jego wolę.
Każdy człowiek jest wezwany do tego, aby głosić Ewangelię. Do tego potrzebna jest dzisiaj niezwykła odwaga, ale i pokora żeby mówić o Jezusie, a nie o sobie.
„Jakże... jest wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.