„Panie! Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.
Ostatecznie najważniejsze okażą się czyny a nie słowa. Można być "wysoko postawionym" człowiekiem Kościoła, ale jednocześnie "dopuszczać się nieprawości". Bóg nie będzie oceniał tego, kim byliśmy w życiu i jakie piastowaliśmy stanowisko, ale to, jakie za tym szły uczynki i czy tymi uczynkami pełniliśmy Jego wolę.
Każdy człowiek jest wezwany do tego, aby głosić Ewangelię. Do tego potrzebna jest dzisiaj niezwykła odwaga, ale i pokora żeby mówić o Jezusie, a nie o sobie.
„Jakże... jest wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.
Tak mam patrzeć, tak mam widzieć: świat, bliźniego i siebie. Czas na zmianę, ale nie po mojemu, ale po Jezusowemu.
Nie bój się, nie lękaj się. W Biblii 365 razy Bóg powtarza te słowa, co podkreśla, że codziennie, w każdej chwili, Pan troszczy się o mnie, o moje życie, o zbawienie.
Zachowujemy w sercu także te ulotne chwile, które uczyły nas rozumieć, że nasze dzieci tak naprawdę nie należą do nas… Jacy jesteśmy w tym podobni do Maryi.
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”.
„Dobrze modli się nie ten, który dużo mówi, ale ten kto wiele miłuje”. Tak o modlitwie wypowiedziała się kiedyś św. Matka Teresa z Kalkuty. Kiedy niedawno przeczytałam te słowa, poczułam się, jakbym odkryła Amerykę.
Dzisiejsza liturgia słowa przypomina nam o konieczności ciągłego wybierania na nowo tego, co ma być dla człowieka najważniejsze.