Warto zwrócić uwagę na to, że tylko z robotnikami najętymi na początku dnia gospodarz umawia się na konkretną kwotę. Ci, którzy dochodzą później, wiedzą tylko tyle, że dostaną to, co słuszne, i w zaufaniu idą za tą obietnicą.
Nikt nie może zbawić się o własnych siłach, choćby posiadał nawet największe bogactwa, wpływy i znajomości. Przed Bogiem nie liczą się więc układy i dobra pozycja. Bóg patrzy na serce – na to czy jest ono przywiązane do Niego, czy może raczej do świata.
Młodzieniec z dzisiejszej Ewangelii to taki „porządny człowiek”. Nikogo nie zabił, nie kradnie, nie cudzołoży, czci rodziców, nie zeznaje fałszywie – po prostu ideał! A jednak czegoś BRAK.
Bóg nigdy nie opuszcza człowieka. Niekiedy tylko próbuje naszą wiarę, czasem chce nauczyć nas większego zaufania w Jego wszechmoc lub po prostu skłonić do większej świętości i miłości.
Niewiasta obleczona w słońce, rodząca Zbawiciela, przybliża nam nadzieję królowania z Bogiem w Wieczności.
Wspaniały przykład naśladowania Chrystusa znajdujemy w osobie św. Maksymiliana Marii Kolbego prezbitera i męczennika, którego wspomnienie przypada na dzień dzisiejszy.
Przebaczenia nie można zrozumieć, jeśli samemu się go nie doświadczyło. Jest ono procesem i owocem działania Ducha Świętego.
Gdybyśmy rozważali dzisiejszy fragment Ewangelii wyłącznie w perspektywie prawnej, to znajdziemy w nim wskazówkę dotyczącą sposobu prowadzenia procesu, a dokładnie trzech jego stopni: najpierw sąd przysięgłych, potem sąd apelacyjny i w końcu sąd kasacyjny. Istnieje jednak jeszcze inna perspektywa, w jakiej można czytać ten tekst.
Chcąc dowiedzieć się o mądrości i drodze do Boga, szukamy skomplikowanych środków i sposobów. Ta droga jednak biegnie bliżej niż nam się wydaje.
Proszę Cię, Boże, abym za wczasu zmalała, zmiękła i stała się uległa obumieraniu. Skoro tak pouczasz swoich uczniów to wiem, że niczego nie stracę.