Refleksje nad świętością szabatu kierują nas myślami do niedzieli, Dnia Pańskiego. To nasz chrześcijański „szabat”, dzień święty i radosny. Takim powinien być, ale nie zawsze takim jest.
Modlitwa sprawia, że i nam jest lżej, i – ufamy – tym, za których się modlimy. W Sercu Jezusa znajdujemy ukojenie i ulgę w utrudzeniu.
Dzisiejsza liturgia słowa przypomina nam o konieczności dbania o pokorę we własnym życiu oraz o samodyscyplinę w podejściu do innych.
Kiedy przeczytałam dzisiejszą Ewangelię, zamyśliłam się nad tym, jak przeżywam cuda Łaski w swoim i cudzym życiu. Czy zadziwienie Bogiem skłania mnie do zdecydowanej i trwałej zmiany życia, do nawrócenia?
Jak rozumieć wskazania z dzisiejszej Ewangelii, zwłaszcza w obecnym czasie, kiedy rozluźniają się więzi rodzinne? Panie Jezu, czy żądasz ode mnie zerwania relacji z najbliższymi?
Słuchać, sercem przyjąć i rozumieć Słowo Boże – aby się nawrócić i zbawić swoją duszę.
Jezu ja nie pytam, ja pragnę ufać Tobie!
„Oto ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie”.
Nakaz misyjny Jezusa w pierwszej kolejności dotyczył Izraelitów. Może to brzmieć trochę dziwnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że ewangelizacja obejmowała także pogan. Jednak po głębszym spojrzeniu nie znajdziemy tu sprzeczności.
„Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.