Czy mój język, moje słowa są znakiem, że uwierzyłam Jezusowi? Czy mogą dodawać otuchy i przywracać nadzieję tym, którzy przeżywają swoje mniejsze lub większe nawałnice?
Nawrócenie to przylgnięcie do Jezusa i trud. Czy jestem na to gotowy ?
Kto jednak wie, co dla mnie jest najlepsze? My sami mamy czasem problem z tym, aby właściwie to ocenić.
Ciągle pytaj siebie: jaką mam misję od Jezusa ? Może to moje życie, moja choroba, moje cierpienie, moja służba, moja obecność! Jestem wezwany jak Apostołowie, po imieniu.
Z biegiem czasu, w tradycji chrześcijańskiej łódź stała się obrazem Kościoła, czyli wspólnoty uczniów z Jezusem pośrodku, płynącej po morzach świata, pośród wielu burz i przeciwności.
Jezus pokazuje mi, że osoba chora i jej sprawy, to absolutny priorytet w działaniach duszpasterskich. Nie może być nic ważniejszego w działaniach Kościoła, jak duchowa troska o chorych.
Uczniowie zrywali kłosy zbóż, które symbolizują chleb. Robili to wbrew prawu, dlatego, że ich głód był większy.
Uczniowie nie poszczą, bo jest czas radości z obecności Jezusa wśród nich. A faryzeusze pytają: „dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą?”
Gdy już dowiemy się „gdzie mieszka”, czyli Kim tak naprawdę jest nasz Bóg, zanośmy tę wiedzę i osobiste świadectwo o Nim do tych, którzy są tuż obok.
Ważne, by przy chorych był ktoś, kto pomoże im tak, jak ci, którzy przynieśli paralityka do Jezusa.