Panie Jezu. Dziękuję ci za tych, którzy są niewidoczni. Niczym Maria Magdalena, Joanna żona Chuzy, czy Zuzanna głoszą Ewangelię życiem.
Jeśli młodych współcześnie możemy pociągnąć ku Bogu, to właśnie według metody, którą pokazali nam: sam Jezus i św. Stanisław. Na myśl przychodzi dzisiaj historia dwóch innych, niedawno kanonizowanych młodzieńców: Piotra Jerzego Frassatiego i Carlo Acutisa, których życie było pełne radykalizmu.
Dla nas ważne jest, abyśmy stali się dziećmi mądrości i nie ulegali pokusie przekory. Tylko wtedy, gdy przyjmujemy mądrość z góry, potrafimy trzeźwo i spokojnie ocenić rzeczywistość.
Wskrzeszenie młodzieńca z Nain jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania. Ale może być także ukazaniem naszej duchowej śmierci, powodem której jest grzech. Sakramenty święte a także modlitwa i post są narzędziami wyzwolenia z duchowej śmierci.
Bóg pragnął z nami podzielić się swoją miłością, dał swojego Syna, gotowego cierpieć i umrzeć na krzyżu za nas. A my tak rzadko tą miłość przyjmujemy i zauważamy. Serce mamy często zajęte sprawami, które stają się ważniejsze od miłości Boga.
Trzeba słowo Boże przyjąć do serca i wypełniać je, czynić w swoim życiu to, czego Bóg od nas oczekuje. Wtedy wydamy dobry owoc. Wtedy Słowo Boże będzie w naszych sercach położone jak głęboki fundament. Wtedy, jak dom zbudowany na skale, będziemy odporni na przeciwności tego świata.
Jezus mówi dzisiaj, że każdy z nas może się wydoskonalić i chyba nie chodzi o to, że można całkowicie pozbyć się ślepoty. Ważne jest, aby ją i swoją wobec niej bezsilność zobaczyć i nie przerazić się. Być może wtedy, gdy siebie zrozumiemy, choć w jakiejś części, będziemy mogli zrozumieć innych z ich biedą.
Być darem z siebie zawsze i wszędzie: miłować, dobrze czynić, błogosławić i modlić się za wszystkich! Po co to wszystko? Żeby nie mieć nienawiści i złorzeczenia w sercu.
Dzieciom od początku życia chcemy dać to, co najcenniejsze: „życie ukryte z Chrystusem w Bogu”. Natomiast powinniśmy często wracać myślą do faktu naszego ochrzczenia. Winniśmy być wdzięczni: Bogu za łaskę chrztu oraz ludziom, którzy sprawili, że ta łaska Boża została nam okazana.
Jeśli uda nam się zachować w pamięci własne, osobiste, doświadczenie Chrystusa, który mówił do nas, wybrał nas i ukształtował, jeśli stale pamiętamy te chwile, które spędziliśmy razem z Nim, zrodzi się w nas gorące pragnienie niesienia innym Jego nauki.