Post wyraża umartwienie, smutek z powodu grzechów i słabości, pokutę. Głód i ograniczenia ciała pozwalają nam odczuć inny głód, głód miłości do Boga.
Wiem, że pocałowanie tego, co najbardziej boli w życiu, może się wydawać głupotą, ale dzisiejsza Ewangelia mówi właśnie o tym.
Walczymy o wolność na różnych frontach. Czy jednak ta wolność jest w nas? Jednym z jej wyznaczników jest zdolność do podejmowania postu.
„Oni jednak nie rozumieli… a bali się Go pytać”.
Czasem jestem martwy w moim sercu, martwe są moje myśli, moje słowa, moje pragnienia, martwy jest mój ból. Martwy, bo bez Jezusa.
Gdyby Pan rozliczał się ze mną, z tobą, według ludzkiej sprawiedliwości, to już nie byłoby nas na świecie, bo zgrzeszyliśmy wszyscy. Bezpowrotnie stracilibyśmy życie wieczne.
„Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą”.
„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”.
Kiedy odkrywamy, że coś musimy zmienić, chcielibyśmy natychmiastowego efektu w tej sprawie. Tymczasem Jezus uczy nas cierpliwości.
Przypominam sobie niezwykłe kolory na niebie w drodze do pracy, chorego, który pokazał mi cnotę cierpliwości, dzień w którym modlitwa była tak łatwa... Wtedy rodzi się wdzięczność Bogu i ludziom.