„Herod posłyszał o Jezusie (…) i mówi: Jan Chrzciciel powstał z martwych. Inni zaś mówili, że to Eliasz, jeszcze inni utrzymywali , że to prorok, jak jeden z dawnych proroków”.
Zasada, aby iść „po dwóch” może być także dobrą wskazówką dla osób chorych. Bo kiedy obok jest drugi człowiek – życzliwy, kochający, troskliwy, gotowy wysłuchać – wtedy łatwiej iść drogą cierpienia. Tym „drugim” u boku chorego może być także inny chory. Wówczas osoby chore połączone sytuacją cierpienia, mogą się wspierać i modlić się za siebie.
Niekiedy, aby zacząć naprawdę żyć potrzeba zmienić środowisko. Fałszywe jest myślenie, że miłość wymaga stałego doświadczania bólu i cierpienia.
Jezus uzdrawia także dzisiaj. Przychodzi ze swoją mocą do chorych, cierpiących, potrzebujących. Przychodzi w ciszę hospicyjnych sal, w pustkę mieszkań, w samotność szpitalnych łóżek.
Wolna wola, jaką zostaliśmy obdarzeni jest wyrazem i dowodem wielkiej Bożej miłości, posuniętej do zgody na to, że niejeden człowiek wybierze w swoim życiu brak Pana Boga.
Trwajmy przy Jezusie jak Maryja i Józef, wierni, wytrwali, kochający, ufni Bogu do końca, pomimo odrzucenia, niezrozumienia, samotności, cierpienia, choroby.
Czasem musimy przeżyć wielkie burze i pokonać samych siebie - swoje tchórzostwo, swoje lęki i swój brak ufności - aby Bóg mógł w nas zacząć działać.
Codziennie przyjmujemy Słowo Boże. Ono w nas kiełkuje, rośnie, dojrzewa. Czy przypadkiem nie przeszkadzamy Bożemu Słowu w wydawaniu owoców w naszym życiu?
Po długiej i samotnej nocy udało mi się zdobyć sprawność „koszałka opałka”. Było kilka momentów kryzysowych, gdy resztkami sprytu próbowałam zapobiec wygaśnięciu ogniska. Przy nadziei trzymała mnie jednak myśl o porannym apelu i czekającej nagrodzie za wykonane zadanie.
Każde ziarno, aby mogło wyrosnąć, potrzebuje określonych warunków. Jeśli ziarnem jest Słowo Boga, to ono też potrzebuje odpowiednich okoliczności, by mogło obfitować w naszym życiu.