Dzisiejsze Słowo Boże przekonuje nas o tym, że dla Jezusa najcenniejsze jest to, co słabe, kruche, chore, grzeszne. On najpierw przychodzi nie do wielkich tego świata, ale idzie tam, gdzie panuje ciemność, grzech i śmierć.
„Ujrzeliśmy Jego gwiazdę” – te słowa, które mędrcy wypowiadają do Heroda – mówią bardzo dużo o nich samych. Żeby zobaczyć gwiazdy – trzeba patrzeć w górę. Jeżeli nie podnosimy naszego wzroku – nie widzimy nieba.
Wcielenie Boga zaprasza mnie i ciebie do życia w Nim.
I my również zawsze możemy do Niego „przyjść i zobaczyć”. „Zobaczyć” Go w Jego Domu, „usłyszeć” go w Jego Słowie, „dotknąć” Go w drugim człowieku, zwłaszcza tym najmniejszym, z którym najbardziej się utożsamia. Możemy nawet „posmakować” Go w Jego Eucharystycznym Ciele” i podzielić się Jego miłością z innymi, stając się Jego świadkim.
Jak naród Izraelski wyzwolony z niewoli krwią baranka paschalnego, tak ja zostałam wykupiona z niewoli grzechu i śmierci krwią Chrystusa.
Do świadectwa wezwany jest również człowiek chory i cierpiący. Może on, w miarę swoich możliwości, świadczyć, że Bóg umacnia go w trudnościach, że prowadzi go także pośród bolesnych doświadczeń.
Dzisiejsza uroczystość przypomina nam, że narodzony w Betlejem Chrystus jest naprawdę Bogiem. To odkrycie jednak wcale nie musi być oczywiste dla wszystkich.
Niech świadomość mocy Słowa i koniecznego szacunku dla Słowa towarzyszy mi przez cały nadchodzący rok.
Połączyć te dwa światy, dwie rzeczywistości; młodość i starość, życie i cierpienie i nabierać mocy i mądrości oraz żyć w łasce Bożej, to największe szczęście i radość.
Ocalę życie, utwierdzę rodzinę, jeżeli będę posłuszna Bogu, jeżeli zaufam Panu do końca. Jeśli będę siebie napominała, pod wpływem łaski dziękując i śpiewając Bogu w sercu.