Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam o tym, że możemy Boga prosić.
Zanurzając się w dzisiejsze Słowo Boga stawiam pytania: Gdzie jestem?, Kim jestem? Czy jestem z Jezusem, czy ze światem? Co jest moją radością, a co jest moim płaczem i zawodzeniem?
Już teraz, Panie, nie boję się śmierci i smutku… Bo za ich granicą są Twoje kochające ramiona, które przeprowadzą mnie do wieczności.
Otwierajmy się na Ducha Świętego i róbmy Mu w swoim życiu coraz więcej przestrzeni, bo im mocniej On w nas będzie działał i wypełniał swoją obecnością, tym głębiej będziemy doświadczać miłości Ojca i nasza więź z Jezusem będzie coraz silniejsza.
Smucimy się, kiedy ktoś bliski umiera, sami lękamy się momentu odejścia z tego świata. A co by było gdybyśmy nie musieli umierać na Ziemi?
Każdemu naszemu kryzysowi towarzyszy modlitwa Jezusa, a także Duch Prawdy, którego On nam posyła.
Jezus w momencie zamętu i niepokoju oraz niepewności mówi o pokoju różnym od tego, który daje świat. Świat kiedy mówi o pokoju raczej zwraca uwagę na brak konfliktu lub przemocy pomiędzy ludźmi. Chrystus wyraźnie różnicuje pokój pochodzący od Niego.
Jezus pragnie abyśmy i my zdobyli się na odwagę bycia „innymi”, odwagę bycia w tym świecie ludźmi „nie z tego świata”. Odwagę bycia „Bożymi szaleńcami”
Tylko wzajemny szacunek, zrozumienie, miłość przynoszą dobre owoce, pozwalają na wspólne budowanie.
Jezus i dziś mnie zaprasza i mówi: „Mam pomysł na twoje życie. Nie da się żyć bez miłości, poczucia, że ktoś cię kocha, że ktoś cię obdarza miłością”.