Chrystus w swojej miłości odpuścił biednemu niemowie grzechy i dał mu nowe życie, dał mu wielką radość. Radowali się wszyscy prócz tych, którzy sami chcieli być jak bogowie.
Jezus już nie jeden raz pokazał, że posiada wszelką władzę – także nad prawami natury, chorobą, cierpieniem i śmiercią. Kluczem jest wiara.
«Cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie»
To, co stanowi zewnętrzny przejaw uzdrowienia (podniesienie się chromego) wyraża rzeczywistość o wiele głębszą. Odpuszczenie grzechów jest przejściem z choroby do zdrowia, ze śmierci do życia.
Zauważmy, w jaki sposób Jezus zaczyna działać, kiedy uczniowie Go obudzili. Nie zwraca najpierw uwagi na zagrożenia zewnętrzne: na przeciwny wiatr, na wzburzone fale jeziora, na wodę zalewającą łódź. Jezus zwraca uwagę na niewiarę uczniów. Chrystus zaczyna działać, ale nie według programu uczniów. Najpierw mówi im o rzeczywistym zagrożeniu, jakim jest dla nich ich mała wiara: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?”.
To jedno malutkie „ale”, niestety zmienia wszystko. Nasz Bóg jest Bogiem „zazdrosnym”. On nie zadowala się resztkami ze stołu naszego życia i nie zadowoli się naszym „ale”.
«Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy»
Owa rana w sercu okazała się szczeliną, poprzez którą słowo Boże „wcisnęło się” w życie rodziny Zachariasza, by je radykalnie przemienić niespodziewanym darem. Bóg wysłuchał jego modlitwy, i to w sposób przekraczający ludzkie oczekiwania.
Można być uczniem Chrystusa, można w Jego Imię czynić cuda można korzystać z charyzmatów ale jednocześnie nie wejść do Nieba.
Dobre owoce o których wspomina dzisiaj Chrystus są nam dane jako znak, poprzez który rozpoznajemy zakorzenienie człowieka w Bogu, bądź jego brak.