„Pan Bóg uczynił nam wielkie rzeczy i ogarnęła nas radość” (Ps 126)
By spotkać Pana trzeba wytrwałości i konsekwencji. Trzeba wierności, gdy mija pierwszy entuzjazm i zapał. Trzeba obecności i miłości, które są wymagające.
W głębi swojej duszy usłyszałam wówczas całkiem wyraźnie słowa: „Tak naprawdę niczego nie posiadasz. Niczego – nawet własnego życia”.
„Lecz kto by między wami chciał stać się wielki, niech będzie sługą waszym”.
Faryzeusze jako ludzie religijni kurczowo przywiązani do tradycji nie rozumieją potrzeby przemiany polegającej przede wszystkim na powrocie do Prawdy Bożej, zatrzymują się jedynie przy niedoskonałej prawdzie ludzkiej.
Tylko On jest Prawodawcą i tylko w Nim jest pełnia doskonałości. Żadne ludzkie wymagania, osądy i wyroki nie mogą stać ponad Bożym Prawem, ponad Jego wolą.
Bóg uczynił dla nas wszystko po to, byśmy przestali być „ślepi” i „głusi
Pośród wielu powołań w Kościele jest i takie, które ukazuje nam aspekt Jezusowego ubóstwa. Powołanie to, tak jak każde inne w życiu chrześcijanina, jest wezwaniem do naśladowania ubogiego Mistrza z Nazaretu.
Najważniejsza powinna być dla nas „rodzinna” więź, osobowa relacja z naszym Bogiem i Stwórcą.
Prawdziwymi uczniami Jezusa są ci, którzy zawierzyli prawdzie i konsekwentnie za nią idą. Oni prawdziwie otwierają się na Jezusa, który jest „Drogą, Prawdą i Życiem”.