Uczeń, który głosi Słowo Boże musi być na to wszystko gotowy i osobiście wybrać „los sługi”. Do tego potrzebna jest wiara, siła osobistego związku z Mistrzem, który pierwszy taki „los sługi” podzielił i teraz na tę drogę zaprasza.
Gdyby porównać sposób, w jaki „synowie tego świata” zabiegają o bezpieczeństwo życia doczesnego, to może warto postawić pytanie, czy „synowie światłości” przejawiają podobną gorliwość i inteligencję w trosce o życie wieczne?
Chcę iść za Nim razem z całym umiłowanym przez Niego stadem. Jestem pewien, że On wróciłby po każdego. Bez wyjątku. Każdy zabłąkany zostałby odszukany i uratowany.
By odejść od swych najbliższych, nadto i siebie się zaprzeć, potrzeba większej miłości, która pozwoli nadać właściwe ramy wszystkim innym relacjom.
To właśnie jest ogromne pragnienie Boga – Królestwo Boże zapełnić nami.
Gdy dziś, wspominając wszystkich wiernych zmarłych, staniemy nad mogiłami naszych Bliskich, nie myślmy o nich w czasie przeszłym. Oni naprawdę SĄ; bardziej niż byli, kiedy doświadczaliśmy ich obecności naszymi nieudolnymi zmysłami. Są w rzeczywistości bardziej rzeczywistej niż ta, którą znamy. Są otoczeni Miłością dużo większą od tej, którą my kiedykolwiek moglibyśmy ich darzyć
Błogosławieni to ci, którym dzisiejszy świat urąga, z których drwi i szydzi… To ich wszystkich Jezus podnosi dziś na duchu swoją obietnicą: „Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie”.
Chciałabym, aby moja wiara była przynajmniej mikroskopijna. Według słów Jezusa, właśnie taka wystarczy, by dokonywać wielkich dzieł.
Trzeba nam zachować pamięć o cudach, jakich Jezus stale dokonuje w naszym życiu. Ta pamięć sprawi, że już nigdy nie zegniemy się tak bardzo, abyśmy przy Bożej pomocy nie potraflii powstać i znów się wyprostować.