Prawdziwa wielkość

Pewnie każdy marzył kiedyś lub przynajmniej zastanawiał się jakby to było stać się królem lub księżniczką, albo przynajmniej kimś wpływowym, kto miałby władzę nad innymi. Można sobie wyobrażać poddanych, albo przynajmniej jakiś zależnych ludzi, którzy oddają pokłony, albo biją się o zainteresowanie. Nawet stara maksyma mówi, że tak naprawdę ludzie chcą być bogaci, aby mieć władzę nad innymi, a nie na odwrót. Tylko, czy to rzeczywiście prawdziwa władza i wielkość?

2017-03-15

I Rok czytań
Mt 20,17-28

            Większość religii świata i pierwotnych wierzeń ukazuje swoich bogów jako tryumfujących, zupełnie niezależnych od wpływów świata i ludzi. Mają oni rożne wyobrażenia, raz są konkretnymi postaciami, innym razem tajemniczymi siłami, a kiedy indziej częścią natury, np. Słońcem. Tak czy inaczej, człowiek od zawsze nie tylko nie miał zbytniej możliwości kontaktu z bóstwem, ale wręcz musiał mu składać ofiary i uważać, by nie narazić się na jego zemstę. Takie wyobrażenie, to być może efekt sposobu życia dawnych ludzi, który w dużej mierze wiązał się z walką o przetrwanie, różnorakimi zagrożeniami. W takich warunkach wyobrażano sobie, że musi być coś silnego, co panuje nad światem i z czym trzeba się dobrze ułożyć. W tym całym schemacie wszystko wygląda dość spójnie i logicznie, ale brakuje jednego elementu: miłości. Człowiek jej potrzebuje i nigdy nie będzie czuł się zrealizowany, póki jej nie doświadczy w pełni. Novum, wniesionym przez chrześcijaństwo w  dzieje świata jest właśnie miłość. Miedzy innymi dzięki Chrystusowi wiemy, że to ona nadaje sens naszemu istnieniu.

            Przyglądając się postaci Jezusa, momentami aż trudno uwierzyć, że Bóg mógł się posunąć aż do takiego stopnia, by oddać się w pełni ludziom. Zdać się na ich wolną wolę, możliwość podjęcia różnych decyzji, które pociągają za sobą różnorakie konsekwencje, łącznie z morderstwem. Obserwując to wszystko z boku można pokusić się o zdanie, że Bóg traci, albo zawiesza swoją wszechmoc ze względu na wolność człowieka.  Jakiż to wielki i doniosły znak Jego miłości, a jednocześnie zaszczyt dla każdego człowieka. Zaszczyt  wyzwanie, bo Chrystus nie poprzestaje tylko na własnym przykładzie, ale wzywa wszystkich do naśladowania. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą (Mt 20, 27). To zdanie wzywa do postawy zupełnie przeciwnej niż ta, o której wielu marzy. Do stania się sługą, kimś, kto bardzo często nie ma szacunku, jest po to, by usługiwać i poświęcać swoje życie dla życia innych. To trudne zadanie, ale możliwe do realizacji.

            Umiejętność oddania wszystkiego czym dana osoba jest i co posiada dla innych wcale nie ogranicza jej wolności. Wręcz przeciwnie – usprawnia ją powodując, że dopiero wtedy człowiek staje się zupełnie niezależny od własnych pragnień, popędów, marzeń i pokus, które w nim drzemią. Potrafi przejść zupełnie obok tego, co pcha go ku byciu lepszym, większym, niezależnym i wpływowym… Pewnie dlatego, że właśnie wtedy człowiek zdaje sobie sprawę z prawdziwej, niezniszczalnej wartości jaką jest Bóg i miłość ofiarowana przez Niego. Miłość dawana inny i odbierana, jak w relacji zwrotnej. Przy niej każda inna wartość staje się nieistotna, a człowiek wybierający w ten sposób dopiero wtedy staje się prawdziwie wielki.

Ks. Wąchol Grzegorz, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

5

11

12

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 05.05.2024