Kolejny tekst ks. prof. Marka Chmielewskiego o modlitwie.
Naszą codzienność zostawiliśmy we Wrocławiu, a do Lourdes przyjechaliśmy jak do duchowego sanatorium, by odpocząć przy Sercu Matki Bożej. Oczywiście z tej naszej codzienności także wiele spraw zabraliśmy ze sobą, by powierzać je Maryi.
Bardzo wiele zależy od nas samych. Możemy wiele zrobić, aby nie dopuścić do rozwoju choroby, dbając o zdrowy styl życia, przestrzegając właściwej diety i nie zaniedbując aktywności fizycznej, a także wykonując systematycznie badania kontrolne.
Skoro nasz Mistrz całą noc się modli, to daje nam bardzo wyraźny sygnał, że my, którzy nie jesteśmy mistrzami, też powinniśmy to czynić i nigdy nie rezygnować.
„Przyszedłem rzucić ogień na Ziemię, a jakże pragnę, ażeby już zapłonął”.
W sobotę, 19 października br., mija 40. rocznica męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Jednym z mniej znanych faktów z jego biografii jest to, że przez lata był on związany ze środowiskiem medycznym, zarówno jako duszpasterz, jak i pacjent.
Dzisiejsza Ewangelia stanowi dla nas, wierzących, lekcję o tym, co jest najważniejsze w życiu duchowym i religijnym. Przestrzega nas przed tym, co możemy zaniedbać i uczy, na co zwracać uwagę.
Jezus również od nas oczekuje nawrócenia i przyjęcia nowego życia według Ewangelii. Zawsze szanuje naszą wolność, ale zaprasza i wskazuje na szczęście w Królestwie Niebieskim.
Dziś do drzwi naszego serca puka nie kto inny tylko Jezus – Jeszua, puka ten, którego imię znaczy „Bóg zbawia”.
Do grona przyjaciół cierpiących osób z pewnością można zaliczyć św. Faustynę. Jak mało kto, ona cierpiała bardzo wiele. Zrozumie zatem każdego i będzie blisko osoby chorej, samotnej, smutnej, zniechęconej, umierającej. Nie tylko będzie towarzyszyć, ale pozwoli zobaczyć, jak żyć, gdy boli dusza lub ciało.