Słowa Jezusa „Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło” wskazują na powiązanie życia moralnego z negatywnymi konsekwencjami.
Tak jak łaska chrztu, tak też łaska sakramentu pokuty wypływają z męki Pana Jezusa, z Jego ran, z Jego przebitego boku.
Wiara w transhumanizm, a zatem w życie wiecznie szczęśliwe, rodzi niechęć do aktualnego życia, w którym pojawiają się cierpienia.
Koleje życia są różne. Polskie przysłowie mówi: „raz na wozie, raz pod wozem”. W pozytywnych doświadczeniach nie mamy wpadać w euforię, w negatywnych – nie poddawać się zniechęceniu i depresji.
Bóg nie tylko dał początek światu, ale co dnia podtrzymuje go w istnieniu. Światem nie rządzi przypadek, tylko odwieczna mądrość Boga, Boża Opatrzność.
Prawo międzynarodowe i organizacje mają czynić wszystko, by zapobiegać wojnom, by prowadzić rokowania i mediacje między dwoma stronami konfliktu. Jeśli jednak nastąpi atak na kraj, to sprawa jest moralnie jednoznaczna i klarowna: trzeba podjąć zdecydowaną obronę.
Tych, którzy pełnią wolę Bożą, Jezus uznaje za swoją bliską duchową rodzinę. Wręcz znakiem rozpoznawczym rodziny Jezusa jest pełnienie woli Bożej.
Nad tajemnicą cierpienia można dyskutować teoretycznie, akademicko, filozoficznie. Jednak przychodzą chwile i czasy, kiedy trzeba się skonfrontować z własnym cierpieniem i bólem.
Właśnie tam, gdzie przebywa Jezus, mamy zapuścić kotwicę naszej nadziei. A przebywa zarówno w niebiańskim sanktuarium, siedząc po prawicy Ojca, jak i w każdym tabernakulum, w świątyniach ziemskich, będących przedsionkami nieba.
Stajemy przed naprawdę trudnym problemem; problemem, który wielu ludziom w przeszłości i dziś spędza sen z powiek.