Wiara w transhumanizm, a zatem w życie wiecznie szczęśliwe, rodzi niechęć do aktualnego życia, w którym pojawiają się cierpienia.
Koleje życia są różne. Polskie przysłowie mówi: „raz na wozie, raz pod wozem”. W pozytywnych doświadczeniach nie mamy wpadać w euforię, w negatywnych – nie poddawać się zniechęceniu i depresji.
Bóg nie tylko dał początek światu, ale co dnia podtrzymuje go w istnieniu. Światem nie rządzi przypadek, tylko odwieczna mądrość Boga, Boża Opatrzność.
Prawo międzynarodowe i organizacje mają czynić wszystko, by zapobiegać wojnom, by prowadzić rokowania i mediacje między dwoma stronami konfliktu. Jeśli jednak nastąpi atak na kraj, to sprawa jest moralnie jednoznaczna i klarowna: trzeba podjąć zdecydowaną obronę.
Tych, którzy pełnią wolę Bożą, Jezus uznaje za swoją bliską duchową rodzinę. Wręcz znakiem rozpoznawczym rodziny Jezusa jest pełnienie woli Bożej.
Nad tajemnicą cierpienia można dyskutować teoretycznie, akademicko, filozoficznie. Jednak przychodzą chwile i czasy, kiedy trzeba się skonfrontować z własnym cierpieniem i bólem.
Właśnie tam, gdzie przebywa Jezus, mamy zapuścić kotwicę naszej nadziei. A przebywa zarówno w niebiańskim sanktuarium, siedząc po prawicy Ojca, jak i w każdym tabernakulum, w świątyniach ziemskich, będących przedsionkami nieba.
Stajemy przed naprawdę trudnym problemem; problemem, który wielu ludziom w przeszłości i dziś spędza sen z powiek.
Ci, którzy byli gotowi rezygnować z bycia rodzicami Mesjasza, faktycznie Jego rodzicami stają się. To naprawdę może człowieka oszołomić, ale prawdą jest to, co anioł powiedział Maryi: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.
Sprzeciw wobec technik in vitro nie oznacza, że wspólnota Kościoła pozostawia bez wsparcia małżonków doświadczających bezpłodności. Kościół popiera działania medyczne, które leczą bezpłodność. Współcześnie rozwija się intensywnie naprotechnologia, nowa gałąź medyczna, wspierająca małżonków w doświadczeniu bezpłodności.