Jezus uzdrawia także dzisiaj. Przychodzi ze swoją mocą do chorych, cierpiących, potrzebujących. Przychodzi w ciszę hospicyjnych sal, w pustkę mieszkań, w samotność szpitalnych łóżek. Przychodzi bez rozgłosu, bez towarzyszenia tłumów. Delikatnie dotyka serca i uzdrawia tak, jak sam chce.
Czy mam serce gotowe do mówienia Panu Jezusowi o sprawach i trudach innych?
Dzisiaj Chrystus zaprasza nas do modlitwy w ciszy. Wskazuje apostołom, aby udali się na pustynne miejsce i tam odpoczęli od zgiełku świata.
Powiedz, czy zanim Symeon Tajemnicą łzy Ci wycisnął, Tyś Baranka słyszała kwilenie... Bądź paschałem ludzkości, Bolesna w boleści, Radosna w radości, Żywa w życiu, Piękna w miłości, Niewiasto Gromniczna.
Cieszę się, że Jezus w dzisiejszym fragmencie Ewangelii powierzając misję apostołom, posyła ich właśnie w ten sposób. Ubogo, prosto, w zawierzeniu. By nie zapominali o sednie powołania.
Wiara jest kluczem do tego, by mogło się dokonać uzdrowienie. Wiara otwiera serce na przyjęcie uzdrowienia lub innego cudu.
Zachęcam, by przemyśleć dogłębnie obecność Jezusa w przestrzeni Twojego życia. Co wzmacnia, a co osłabia Jego działanie w Twoim życiu?
Boże kochany, przecież Ty czuwasz zawsze. Taka jestem słaba. Przymnóż mi wiary. Uspokajam oddech, płynę dalej. Do brzegu coraz bliżej. Bądź ze mną.
Od Jezusa też słyszę, że są trzy rzeczy, które trzeba zostawić. Tak sobie dumam, ile zapasów poczyniłem na dziś, na jutro, na rok i na lata. A mam jakieś sandały na wieczność?
Jezus „przechadza się” na różne sposoby po życiu świata i każdego z nas. Tylko ten, kto czeka na Niego jest w stanie Go dostrzec i wskazać na Pana innym. To jest proces, kontynuacja wielkiego dzieła, w które mogę się włączyć.