Pragnę być „owcą” w stadzie Dobrego Pasterza, pragnę należeć do owczarni Pasterza, który zna mnie lepiej niż ja znam samą siebie. Chcę Pasterza, który mnie kocha, któremu na mnie zależy i który jest cały dla mnie.
Tu tkwi cała tajemnica. W intymnej więzi między osobą cierpiącą, a Jezusem obecnym w Eucharystii i Ojcem.
Nasze życie nie kończy się cierpieniem. Ono ma swoją kontynuację w Chrystusie. Dlatego wiara w Niego, jest dosłownie, sprawą życia i śmierci każdego z nas.
Chrystus pozostawił nam samego Siebie jako Pokarm na drogę do świętości. Zrobił to w bardzo prostym znaku – w chlebie.
„Szukacie Mnie dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie o ten (pokarm), który trwa na życie wieczne, a który do wam Syn Człowieczy”.
Czy pozwalamy, aby Jezus oświecał nasze umysły?
Jezus w swoim ziemskim życiu dawał tyle znaków, które nie były zrozumiałe przez słuchających Go. Czy ponad dwa tysiące lat później jest inaczej?
Zasada „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” ma zastosowanie w wielu codziennych sytuacjach życiowych.
W świetle nie ostoi się nic, co należy do ciemności. Stąd pojawia się w człowieku pragnienie przemiany, pracy nad sobą, by niczym nie ranić Boga, ale miłością odpowiadać na Jego miłość.
Dla Nikodema słowa Jezusa były kompletnie niezrozumiałe. Dzisiaj odczytujemy je jako apel o zmianę wartości jakimi żyje człowiek – zwrócenie się ku Bogu.