Mężczyźni, „nie bójcie się wziąć do siebie” kobiet wam powierzonych, czyli zrobić im miejsce w swoim sercu, w swoim domu, we wszystkim, co wasze – bądźcie jak Józef!
Niektórych choroba, śmierć bliskiej osoby przybliży do Boga, będą szukać pomocy na modlitwie, w sakramentach, mszy świętej, przejrzą! A niektórych oddali od Boga, będą Go oskarżać, obrażać i odrzucać. Jest to próba wiary i próba pokory.
Miłowanie jest najlepszym wyrazem wiary. Miłowanie Boga i bliźniego porządkuje podejście do wiary.
Niech Palec Bożej Opatrzności czuwa nieustannie nade mną i wzbudza we mnie pragnienie jeszcze większej wdzięczności i ufności.
Przykazania przestrzegane jedynie w poczuciu obowiązku, podtrzymywania tradycji, albo po to, by uchodzić w oczach innych za „porządnego”, stają się ciężarem i dają poczucie ograniczenia wolności.
Jaką miarą mierzysz, tak i tobie odmierzą, z jaką surowością oceniasz, tak i ciebie ocenią.
Trzeba mi podnieść wzrok poza własne podwórko i dostrzec ludzi tak innych ode mnie, ukochanych i wybranych przez Boga i – co ważne – ucieszyć się nimi.
Jezu, spraw niech Twoja woda żywa przepływa przez wyschnięte miejsca w moim sercu. Pragnę wciąż wody żywej.
„Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski”. Potraktujmy to jako wielkopostne „ćwiczenia z miłości doskonałej” – miłości synowskiej, ojcowskiej i braterskiej.
Dziękuję za Kościół – Winnicę Pańską, w którym doświadczamy Twego, Panie, panowania, Twojej władzy „bogatej w miłosierdzie”, Twego ładu opartego na miłości i pokoju.