Jeśli tylko chcę, mogę zachować swe prawdziwe życie...
Musimy zdać sobie sprawę, że to także z powodu naszej „gnuśności” w sprawach Bożych, na świecie jest tyle zła.
Każdy sam musi zatroszczyć się, by jego lampy były zaopatrzone. Każdy sam musi zdobyć się na wysiłek oczekiwania Oblubieńca. Każdy sam musi zadbać o to, by został kiedyś zaliczony do grona „mądrych”.
Najczęściej ludzie dzielą się na tych, którzy żyją przeszłością i wspomnieniami oraz na tych, którzy ciągle myślą wybiegają wprzód. Pierwsi rozważają o tym, co by zrobili, gdyby byli na miejscu innych, jak to kiedyś było wspaniale i jakie błędy popełnili ich przodkowie. Drudzy planują co będzie za rok, co będzie działo się w ich życiu, w życiu innych i w ogóle na świecie. Można by ich uznać za ekspertów od wszystkiego… Obydwie postawy to próba ucieczki od realnej, rzeczywistej teraźniejszości, która dzieje się tu i teraz, a która często jest trudna i skomplikowana.
Święty Janie Chrzcicielu! Pomóż mi odważnie głosić PRAWDĘ.
Czasem każdy z nas zachowuje się jak ewangeliczny głupi i ślepy.
Szymon Piotr stał się „fundamentem” pod budowę Kościoła.
Jezus ofiaruje nam to przykazanie jako słowo już wypełnione, zrealizowane przez Niego samego. On żył, miłując Ojca ponad wszystko.
Jezus widzi także każdego z nas, gdy pod naszym drzewem figowym, być może stoimy bezradni, zagubieni, cierpiący. Wówczas Jezus przychodzi ze swoim pokojem i uzdrowieniem, mówiąc: „Znam cię...”.
Każdy ma w jakimś stopniu tendencję do rywalizacji z innymi ludźmi o szeroko rozumianą pozycję w społeczeństwie. Czasem ktoś staje się karierowiczem, niekiedy zamyka na innych, albo zupełnie odwrotnie - próbuje ukazać swoją wyższość ciągle przytłaczając swoje otoczenie. W rywalizacji nie ma nic złego dopóki działa ona dla naszej motywacji. Inaczej może stać się groźnym narzędziem zagłady naszych relacji.