Przykazania są także znakiem Jego miłości. Bóg nie narzucił ich jako formy ucisku, systemu zakazów i ograniczeń. On pragnął, by trwając w prawdziwej i bliskiej relacji z Nim, ludzie odkrywali coraz bardziej Jego miłość.
Chrystus zachęca nas dzisiaj, byśmy byli jak sól, która nadaje smak i jak światło, które wyraźnie daje o sobie znać tym, którzy na nie patrzą.
Po której jestem stronie? Kogo słucham? Komu wierzę? Jezusowi czy „światu”?
Nawet najściślejsze więzi łączące ludzi muszą ustąpić miejsca należnego tylko Bogu.
Czynienie dobra nie jest nieroztropnością, a ufność Bogu nie jest naiwnością. Nic się w tym względzie nie zmieniło. To tylko duch tego świata chce odwrócić wszystko do góry nogami i prawdziwe wartości próbuje podmienić nam na fałszywki.
I ja maluję w sobie Twój obraz na wyobrażenie swoje. A przecież Ty nie jesteś Bogiem wyobrażeń moich i Bogiem moich pomysłów.
Czas epidemii, trudności i obostrzenia z nią związane wzywają, by na nowo przemyśleć i na nowo wyznać wiarę w realną obecność Jezusa w Eucharystii. Tegoroczna Uroczystość Bożego Ciała jest do tego okazją.
Według słów Pana Jezusa w przyszłości, w wieczności spotkam pacjentów z Covidu i dzisiejszych niepełnosprawnych, nie tylko jako dusze, ale również cieleśnie. Nasze ciała, podobnie jak te Chrystusa po Jego Zmartwychwstaniu, będą przebóstwione.
Patrząc z boku na chrześcijaństwo można dojść do wniosku, że jest ono istnym szaleństwem, wszak wielu dzisiaj chce rozwijać się przez zdobywanie, a Jezus uczy nas żeby oddawać. Być może jest to jedyna droga do szczęścia.
„...poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta...”