Dzisiejsza Ewangelia mówi o odpowiedzialności za to, co posiadamy. Kto ma wiele, od tego będzie się też wiele wymagać.
Gromadząc pieniądze łatwo je pokochać, a wtedy zamiast służyć, zaczną nad nami panować, z czasem odbierając nam niemal wszystko.
Jezus poucza nas dzisiaj w niezwykły sposób. Każe nam stale prosić o potrzebne nam łaski i nie ustawać w modlitwie. Chce abyśmy byli uparci i nie poddawali się. Chce, abyśmy pukali do Niego tak długo, dopóki nam nie otworzy.
Nawet, gdy nie podzielają moich poglądów, nawet gdy nie chcą słuchać Dobrej Nowiny, nawet, gdy wzgardzą Pokojem, który im przynoszę w Imię Chrystusa... Nawet wtedy muszę dawać świadectwo. Zwłaszcza wtedy!
Bierzemy udział w swoistym wyścigu. Stawką jest Niebo. Jak je osiągnąć? Zasada jest jedna, pozornie łatwa – mamy kochać.
W dzisiejszej Ewangelii dostajemy niezwykłą lekcję. Jezus mówi nam, że nie przykazania są najważniejsze! A w zasadzie, że jest coś ważniejszego od nich.
Nie wiemy dokładnie kim byli. Z całą pewnością wiemy o nich tylko tyle, że było ich dziesięciu, a jeden z nich był cudzoziemcem. No i wiemy, że połączył ich wspólny los – straszna choroba. Tak straszna, że nie mieli już przed sobą żadnej przyszłości. Aż do tamtego dnia, kiedy spotkali Jego.
Kiedy nachodzą chwile smutku i zwątpienia warto przypomnieć sobie słowa dzisiejszej Ewangelii. Chrystus przypomina nam w nich, że powinniśmy się radować każdego dnia. Jesteśmy dziećmi Samego Boga!
Chrystus wypędzający złe duchy ukazuje się jako niezwyciężony władca. Nic nie jest w stanie stanąć Mu na drodze gdy czyni dobro i ratuje nas przed szatanem.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus przestrzega nas przed nadmiarem trosk. Mówi, że do życia nie potrzeba nam tak naprawdę wiele. Wystarczy Miłość.