Są stągwie, które pozostaną puste do końca i przez swoją pustkę będą uczyły nas zaufania, pokory i tęsknoty za Bogiem. Są stągwie, które będą pełne tylko w jakiejś części. Będą też takie, które wobec wołania do Pana i na prośbę Maryi napełnią się po brzegi, stając się w naszym życiu „dobrym winem”.
Eucharystia to największy skarb Kościoła, bo to Jezus realnie obecny w swoim Ciele i swojej Krwi. Nie możemy zgodzić się na bylejakość w celebrowaniu Eucharystii.
Czy ja wierzę, że tylko Bóg zna mnie najlepiej i wie o wszystkim, co jest we mnie wyjątkowe i nieznane nikomu? Czy wierzę, że na drodze z Nim może wydarzyć się o wiele więcej niż potrafię sobie wymarzyć?
Co jest najważniejsze? Z taki pytaniem przychodzą też do Jezusa w dzisiejszej Ewangelii: „Nauczycielu, co jest najważniejsze, które przykazanie, jaka droga?”. A Jezusowa odpowiedź odkrywa wszystko; „będziesz miłował Boga”.
On każdemu z nas daje „godową szatę”; daje szansę i odpowiednią ilość czasu, byśmy zdążyli się w nią przyodziać. Jak wykorzystujemy ten czas?
Istnieje ryzyko, że zaczniemy porównywać się i myśleć, że jako ci wierni i gorliwi od zawsze, jesteśmy lepsi niż ci, którzy nawracają się po wielu latach życia z dala od Boga.
„Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”.
W chorobie zaczyna się droga świadomego kroczenia za Jezusem Nauczycielem, uczącym prawdy, ale także za Jezusem Zbawicielem, niosącym krzyż. Iluż to chorych mówi, że w chorobie przeżyli głęboką osobistą więź z Jezusem.
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”.
Chrystus zachęca nas dzisiaj byśmy byli jak dzieci. Niekiedy w ten sposób tłumaczymy nasze infantylne postawy i brak dojrzałości, to, że chcemy się całe życie jedynie dobrze bawić. Tymczasem dzieci posiadają też inne wartościowe cechy, które są niezbędne do dojrzałego życia.