Jezus mówi, aby „iść za Nim”, a więc wchodzić w Jego ślady, bo one prowadzą po bezpiecznej i sprawdzonej drodze.
Jezus pokazuje nam dzisiaj, jaką siłę ma modlitwa. Prowadzi ona do prawdziwego przemienienia.
Dietetycy powiedzieliby zapewne, że w jakimś sensie stajemy się tym, czym się żywimy, to znaczy, że parametry naszego ciała są w dużej mierze wynikiem tego, jakiego budulca użyjemy do jego wzrostu.
Wtedy Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.
Jeżeli jako uczeń Jezusa uważam, że zrobiłem wszystko, co w „mojej mocy” – zrobiłem tylko połowę… Jezus zaprasza mnie, abym czynił również to, co jest w „mojej niemocy”, ale jest w mocy Boga.
Patrząc dziś na Chrystusa, którym pogardzają mieszkańcy rodzinnego Nazaretu, myślimy o dzisiejszym świecie i naszym życiu. Zauważamy, że wciąż powtarza się w jakimś wydaniu tamta nazaretańska sytuacja.
Zróbmy wszystko, by znaleźć się „w naczyniu” wybranych i zjednoczonych z Jezusem.
Chrystus wydobywa z nas nasze naturalne piękno. W Jego oczach jesteśmy niezwykle cenni.
Historia Marty i Marii uczy, że w życiu wiary stajemy nie tylko wobec wyborów między dobrem a złem. Często trzeba wybierać między dobrem a dobrem większym. Taki wybór jest dużo trudniejszy.
Cóż to byłoby za Królestwo bez Króla? Dlatego Bóg zamieszkał pośród nas. Nie zostawił swego królestwa opuszczonym. Przypomina nam o tym mała czerwona lampka w naszych świątyniach.